W nocy czytałem rozmowę Jezusa* jako dorastającego chłopca z uczonymi w Świątyni Jerozolimskiej, którzy prowadzili dysputę teologiczną o przyjściu Mesjasza. Mąż zwany Gamalielem ze swoim stronnictwem uważał, że wg proroctwa Daniela Mesjasz już się narodził.
Przeciwny temu był zawzięty i nieprzejednany Szammaj z faryzeuszami. Każdy popisywał się erudycją i wyjaśniał zawiłości. Nagle Jezus chłopięcym głosem powiedział, że słuszność ma Gammaliel, a przez Niego wszyscy poznają Boga! Świątynia Boża nie zostanie już nigdy zniszczona.
Jezusowi podsunęli zwój, gdzie stało: <<Pociesz się, o mój ludu! /../ niewola jest skończona /../ przygotujcie drogi Pańskie /../ wtedy ukaże się Chwała Pana...>> Iz 40,1-5.
W moim serce pojawił się chłopczyk, który od maleńkiego czyta w naszym kościele Pismo Święte to jakby „moc w słabości”...
Podczas szykowania się do kościoła z radia płynęła transmisja Mszy św. gdzie w czytaniu naród wybrany zbliżył się do ziemi obiecanej (Kanaan), ale stwierdził, że mieszkają tam ludzie typu boksera Wałujewa i zwątpili w ich pokonanie.
Pan przemówił: "Jak długo mam znosić to przewrotne zgromadzenie szemrzące przeciw Mnie? /../ pokutować będziecie za winy i poznacie, co to znaczy, gdy Ja się oddalę. Ja, Pan, powiedziałem! Zaprawdę w ten sposób postąpię z tą złą zgrają, która się zebrała przeciw Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą»". Lb 13, 1-2a. 25-14, 1. 26-29.34-34
Na Mszy św. stałem normalny. W tym czasie „wierni” wpadali do kościoła, kucali, przebiegali przed Tabernakulum, a za zasłoną trwało malowanie ścian...nawet w czasie konsekracji. Pan Jezus tego nie błogosławi. W tej pustce złożyłem ręce jak dzieciątko i poczułem ulgę w kuszeniu, bo szatan nie lubi tej pozy u wiernych.
Pięknie brzmiał Psalm: „Przebacz o Panie swojemu ludowi”. Kapłan śpiewał Bogu, a my powtarzaliśmy: „Przebacz”. Bóg nazywa nas „złą zgrają”, bo wołamy o przebaczenie, zawierzamy swoje sprawy Bogu, a później czynimy po swojemu...
Wszystko odmieniła Komunia św. bo usiadłem w pierwszej ławce, a tam zalała mnie światłość. To wstające słońce świeciło wprost na mnie przez witraż, gdzie jest mały Jezus z krzyżem. To oślepienie, a duchowo olśnienie. Pokój, słodycz, uniesienie, skupienie. Prawie chce się płakać. Teraz pragnę odosobnienie, a jeszcze przed chwilą głupio żartowałem.
Z wielkim trudem doszedłem do intencji, a właśnie podają, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo. To przykład człowieka, który w końcu życia miał wiele spraw do wyjaśnienia (gwałt, afera gruntowa). Wg mnie zaszczuty. Włóczenie po sądach to jedna z metod bolszewików...
Przesuwają się zdarzenia duchowe:
1. potrzeba wyjaśniania katastrofy w Smoleńsku
2. prowokacja dziennikarzy „Polsatu” na zjeździe przyjaciół Radia Maryja w Częstochowie
3. komisja ds. nacisków nie stwierdziła zarzutów postawionych rządowi Kaczyńskiego (poseł Czuma)
4. w programie interwencyjnym redaktor wyjaśnia sprawy, bo:
- w prokuraturze uznano, że mąż uderzał żonę łopatą po głowie, ale nie w celu zabójstwa, bo stroną otwartą!
- samozapłon nielegalnego składowiska węgla sprowadzanego z Rosji i udręka mieszkańców pobliskiego osiedla
- protestujących na sesji rady miejskiej podano do prokuratury!
Wczoraj zetknąłem się z problemami dyskutujących na forach internetowych:
Kościół katolicki zdecydował, że dzieci małżeństw mieszanych nie będą chrzczone. Sam nie wiem co o tym sądzić.
Sprawa ks. Piotra Natanka.
Prof. Joanna Senyszyn stwierdziła, że ci do których mówi Pan Bóg to paranoicy. Na jej blogu napisałem:
„Gdzie Pani wyuczyła się tego, co chce powiedzieć Szatan? Jakie studia teologiczne Pani skończyła? Do mnie mówi Bóg (paranoja), a do Pani Profesor Belzebub, upadły Archanioł o niezwykłej inteligencji (opętanie).
Moja uwaga jest taka. W chorobie psychicznej (schiozofrenii) pacjent nie ma świadomości, że jest w nim dwóch ludzi, a ja wiem o tym.
Wyjaśnia to św. Paweł: „Dla mnie bowiem żyć to Chrystus, a umrzeć to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne”. Flp 1, 20c-30
Po krótkim śnie napłynęła radość i pragnienie bycia na ponownej Mszy świętej. Nagle zrozumiałem dzisiejsze kuszenie: „kołowanie”, przeszkody także w modlitwie, dzwonienie, jeżdżenie bez celu, marnowanie czasu, niechęć do pisania.
Szatan ma jakąś energie, którą nas otacza, zaburza nasze myślenie, a wówczas słabnie nam wola i chęć do działania. To straszne. Może to „odebranie” łaski wiary zgodnie z moimi prośbami do Boga. Ja krążę i kręcę się, a ktoś doznaje olśnienia!
W wielkim uniesieniu odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego (2 x) i prawie chce mi się płakać. Kościół zakurzony, ale na zewnątrz było nagłośnienie. Po Komunii św. słodycz i pokój zalały serce. W uniesieniu wracałem do domu omijając ludzi, a dusza wprost śpiewała...
APEL
* „Poemat Boga-Człowieka” ks. pierwsza t. pierwszy str. 259-265