Nie lubię złych snów („muchomor”), a po modlitwie do św. Michała Archanioła o ochronę Pan pokazuje mi morze niebezpieczeństw.

    Na Mszy św. porannej radość, bo  „patrzyła” figurka MB Fatimskiej…”bądź pozdrowiona św. Boża Rodzicielko”, Pan Jezus Miłosierny oraz  figura Dobrego Pasterza.

   Płynie czytanie: „Dam prawo moje w ich myśli, a na ich sercach wypiszę je, i będę im Bogiem, a oni będą Mi ludem /../ wszyscy Mnie poznają /../”. Hbr 8, 6-13

Dzisiaj Pan Jezus powołuje Apostołów, a łzy zalewają oczy podczas pieśni...

   „Jam nie godzien Panie tego, abyś wszedł do serca mego

    Rzeknij tylko Słowo Swoje, a ocalisz duszę moją”...

   „Twe Serce zranione blaskiem słońca lśni

     Za miłość Twą wielką dziękujemy Ci”...

  Po Eucharystii w serce wpadły słowa nadziei; „by brat podał bratu przyjacielską dłoń”, ale to okaże się złudne.

       Dzisiaj jadę na spotkanie z komisją lekarską w Naczelnej Izbie Lekarskiej, ponieważ koledzy trwają w uporze, że moja wiara to choroba. Na tą chorobę cierpią wszyscy podobni do mnie na całym świecie...to miłość do Boga Ojca! Nie ujrzysz Jego znaków i cudów, nie zrozumiesz Jego mowy i nie możesz pragnąć Jego pomocy i ochrony...bez łaski wiary!

   Ja nie znałem wówczas rozporządzenie Ministra Zdrowia...miałem konflikt z samorządem lekarskim, a powołano dwóch psychiatrów, aktualnych jej funkcjonariuszy! Dlaczego to błogosławił katolik, prezes Konstanty Radziwiłł?

   Dzisiaj jestem mocny i mógłbym zapytać: dlaczego człowiek niewierzący i nie uczestniczący w życiu Kościoła świętego ma prawo wchodzić na pole, które należy do Boga? Czy niewierzący, który nie ma Światła Bożego może zabierać głos w sprawie wiary?

    Nie dziwi wówczas fakt, że doznania mistyczne wynikające z nadprzyrodzonej łączności z Bogiem traktuje się jako chorobę psychiczną (psychozę).  

    Opuszczając na zawsze gabinet lekarski we wrześniu 2008 roku (4 miesiące przed przejściem na emeryturę) zabrałem ze sobą krzyż oraz płaskorzeźbę Jezusa Glinianego, którą wykonała dla mnie - zdeformowanymi dłońmi (reumatoidalne zapalenie stawów) - pacjentka w Instytucie Reumatologii, gdzie się specjalizowałem. Zbawiciel towarzyszył mi 35 lat w pracy, a teraz jest ze mną w mojej „świętej izdebce”.

    Ja dodam, że żadna moc ziemska, zmowa i szykany nie pokonają  w y z n a w c y  Zbawiciela. Wokół króluje zdrada, fałsz, a nawet bezdenna głupota…Kościół katolicki jest traktowany jako pewna instytucja. 

  Wyszedłem, a słodycz zalała duszę. To słodycz krzyża Zbawiciela...najwyższa łaska. Możesz przeczytać o tym w pismach mistyków. To drugie lub trzecie zdarzenie w moim życiu. Natychmiast poznałem intencję i mogłem się modlić. W sercu pojawiły się sprawy;

- w naszej stoczni jest grupa Hindusów, którym nie płacą, a przez to nie mogą wrócić do domu

- prywatny dom rozpada się z powodu wykonywania budowy obok…tragedia, ponieważ nikt nie przyznaje się i nie należą się mieszkania zastępcze

- „Gułag” z fałszem bolszewickim doprowadzonym do perfekcji…kontrolującym pokazywano wzorcowe obozy (z czystą pościelą).

 - „Rzeczpospolita Kłamców” Waldemara Łysiaka otworzyła  się na „Hańbie domowej”, gdzie trafiam na zdania: ”Mefisto zwał się wtedy Urzędem Bezpieczeństwa /../ Dawali /../ mieszkania /../ przydziały wczasowe /../ nagrody /../ ordery /../”.

    Mnie ściągnięto, bo potrzebowali lekarza w rejonie (rodzinnego), ale mieszkanie obiecane na 1-wszym piętrze zajął ginekolog. Jako lekarz miałem samochód używany częściowo do celów służbowych (wizyty) i w pierwszej kolejności należał mi się zwalniany garaż w spółdzielni mieszkaniowej, gdzie byłem członkiem rady.

    Napisałem podanie, a następnego dnia przydzielono go sąsiadowi, który nie miał samochodu, a nawet prawa jazdy i wkrótce zmarł, ale jego żona wykupiła go za grosze. Mam taki sam obok…po cenie rynkowej.

- „Dialog” św. Katarzyny ze  Sieny („W Drodze” Poznań 1987 r. str. 286) otworzył się na słowach skierowanych do mnie:

    „Krzywdy i cierpienia, które zsyłam na służebników moich ćwiczą ich w cierpliwości i podniecają w nich ogień miłości przez współczucie z duszą krzywdziciela /../ Tak czynią ci, którzy są w stanie wielkiej doskonałości i którym wszystko służy do rozwoju /../ Wzniecam w nich bodziec głodu  z b a w i e n i a  dusz, który im każe  dniem i nocą pukać do bramy miłosierdzia mojego /../”.

    To  napisała moja chora poprzedniczka urodzona w 1347 r.

                                                                                                            APEL