W oczekiwaniu na rozpoczęcie Mszy św. serce zalała troska o Dom Pana, a bez łaski wiary nie zrozumiesz świętości tego miejsca. Kościelny kręcił się bez komży, świece nie były zapalone, Stół Ofiarny nie przygotowany, a za chwilkę ma przybyć do nas Zbawiciel.

    Taki człowiek nie potrafi być pełnym duchowego uniżenia i wdzięczności za powołanie do usługiwania Bogu Samemu, bo tak jest, gdy władza do tej „pracy” kieruje kogoś „z ludu”.

    To tylko błyski, które sprawiają ból, bo w tym miejscu powinna trwać wieczna adoracja. Nasza wiara to nie są figurki i obrazy (ułatwiają tylko kontakt), ale Bóg Osobowy, Żywy. Każdy może zawołać i sprawdzić...

    Ludzkość i rodacy wolą przywiązanie do spraw ziemskich. Teraz bożkiem jest Euro 2012, a media rządowe rozpętały sztuczne wariactwo. Nawet Monika Olejnik zwariowała, bo umieściła na mądrej głowie kapelusik reklamujący tą imprezę (toczek). Piotr Lisiewicz z „Gazety Polskiej” stwierdził, że reklamuje twórczość „Sedesu” (grupa muzyczna).    

    Wczoraj i dzisiaj zabrakło portatora (podpórkowego), który pomaga podczas procesji i Pan Bóg dał mi tą łaskę. Nigdy nie byłem fizycznie tak blisko Syna Bożego, mojego osobistego Zbawcy, który otworzył Niebo. Nawet teraz, gdy piszę łzy prawdy płyną po twarzy.

   Ogarnij wszystkich posługujących w kościele od celebracji Mszy świętej do biorących udział w procesjach (niesienie baldachimu, chorągwi, różańca, zapalonych świec). W ostatnich dniach najbardziej radowała 3-4 letnia dziewczynka sypiąca kwiaty pod nogi Pana Jezusa.

    Dodaj do tego grających i śpiewających Panu, czytających i zdobiących świątynię, wykonujących witraże, dostarczających komunikanty, robiących kadzidła, a nawet piorących obrusy. To nieskończona armia, bo obrazy święte trzeba namalować, a świece odlać. 

    Pani Dulska (Eliza Michalik) i religioznawca Zbigniew Mikołejko (mistrz podchwytliwości) uważają, że taki kult Boga to przeżytek. Ci ludzie odeszli całkowicie od Boga i utoczyli sobie złotego cielca. Nawet katolicy wolą paść świnie (przypowieść o synu marnotrawnym) niż w sercu wrócić do Boga.  

    Nagle chory proboszcz poprosił o podwiezienie do szpitala, a w drodze zauważył, że w Citroenie są podpórki przy siedzeniach!

    Powiem Ci, że Pan Bóg też ma poczucie humoru, bo następnego ranka musiałem poprowadzić pijanego, który trzymał się słupka i brakowało mu 50 metrów do klatki w moim bloku. Biedak dziękował mi, bo był spragniony snu, a sam nie doszedłby...nawet pocałował mnie w rękę!

    Sąsiadka, która nas mijała kręciła głową i uśmiechała się pod nosem. Nic dziwnego, bo kiedyś piło się w „bramie i pod mostem” i też miałem swoich portatorów...  

                                                                                                                                APEL