Waham się gdzie mam być na Mszy św. a zły kusi wyjazdem do odległego sanktuarium maryjnego. Pan Jezus wie, że pragnę być tam, gdzie mnie zaprasza. Bardzo ważny jest odczyt tych natchnień i odpowiednia „decyzja chwilki”.

    Mnie jest trudno to przekazać, ale wyjaśnię na rozwidleniu drogi: wybraliśmy atrakcyjniejszą ścieżkę przez las, ale tam właśnie zaatakowały nas komary i straciliśmy pokój.    

    W rezultacie znalazłem się w kaplicy, gdzie w słońcu słuchałem czytań, ale byłem senny i całkowicie pusty w sercu. Niezbyt docierały słowa Pana, a nawet kazanie o nie mieszaniu się kościoła do polityki. Ksiądz pułkownik powinien krzyczeć: nie kradnij („złodzieje! złodzieje!”), nie zabijaj (aborcja i in vitro), nie mów fałszywego świadectwa (TfuN-y z „całą prawdą, całą dobę”)...    

    Tak dotrwałem do Komunii świętej. Wielu ludzi ładnie śpiewało („dwa razy się modliło”), ale nie podchodziło po Chleb Życia. Po zjednaniu z Panem Jezusem padłem na kolana i tak trwałem. W kilka minut stałem się innym człowiekiem. Wszyscy wyszli, a „My” z Panem siedzieliśmy i tak nam było dobrze.

     Nie sprawiły tego żadne techniki i nie było w tym mojego wysiłku. To Sam Pan Jezus odmienił moją duszę. Nagle odeszły wszystkie „ziemskie sprawy” zaprzątające głowę. Nawet modlitwa jest niepotrzebna, bo moje serce jest blisko Serca Pana.

    Stałem się dzieciątkiem w objęciach Boga...„Królestwo Niebieskie jest w was”. Te trudne słowa Zbawiciela stały się zrozumiałe. Święty Paweł próbuje to wykrzyczeć: „/../ z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen”. Rz 11, 36

    Wróg kościoła lub zwykły kłótnik szukający zaczepki do obrażania wierzącego stwierdzi, że to ściemnianie lub zdziecinnienie, albo pycha. Psychiatra określi mój stan jako „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć” lub rozpozna schizofrenię.

    Podobne treści zawiera świadectwo 24-letniego studenta Vittoria Messoriego („Miłujcie się” 5/2009), gdzie jego słowa: „/../ Wiara dla chrześcijanina to spotkanie Osoby /../”. Nawrócony odkrył, że jest dzieckiem Boga Ojca i cała prawda objawiona jest w Kościele katolickim.

    Wyjaśnia to dzisiejsza Ewangelia, gdzie Pan Jezus zapytał uczniów: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego".  Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Mt 16, 13-20

    Tego zjednania ze Zbawicielem musisz zapragnąć. Bóg może dać tą łaskę Sam, ale ja radzę zawołać, bo wówczas Pan nie musi „łamać” naszej woli i ciągnąć nas za wyrywającą się rękę.
     Bóg napełnia nas taką ilością Swoich słodyczy oraz pocieszeń jaka jest nam potrzebna i nigdy się nie znudzi, bo nawet najbardziej atrakcyjni ludzie są ograniczeni.

     Gdybym spotkał podobnie myślącego i czującego też nie byłby dla mnie ciekawy, bo ja to wszystko znam. Wiem także, że Bóg ma nieskończony repertuar zadziwiania, a na mnie spadła tylko 1 kropelka z tego oceanu. Mnie to wystarczy i nie potrzebuję "cudów".

     Przypomniała się wczorajsza relacja telewizyjna z Mszy św. papieża z kapłanami. Podczas zawołań modlitewnych padły słowa, aby byli cichymi sługami, nie szukali siebie, ale poświęcili się ludowi. Benedykt XVI popłakał się, a moje serce ścisnął ból i tak trwaliśmy w chwili ciszy. Jakże Pan zaskakuje, prowadzi i ukazuje Swoje Tajemnice.

    Powiem jedno: Msza św. to przyjęcie Chleba Życia, bo inaczej nie ukoisz duszy złaknionej Boga. Można to porównać do głodnego, który poprzez łapczywe jedzenie syci ciało na chwilkę. Tylko Komunia święta czyli zjednane Pana Jezusa z naszą duszą sprawia, że niczego więcej nie pragniemy i nie łakniemy.

    W ramach intencji czytam o uwolnieniu przez Pana Jezusa opętanej dziewczynki z Betginny. Wyobraź sobie, że masz córkę, która całymi dniami stoi w kącie niczym milczące zwierzę. Pan Jezus doszedł do gospody pełnej ciekawskich, a rozczochrana dziewczynka uciekła do ciemnej obory.

    Demon darł się do Jezusa i ujawniał, że jest Mesjaszem. <<Wyjdź z niej. Odejdź stąd /../ zamilknij!>> Krzyk, szarpnięcie, dziewczynka padła na słomę i zdziwiona „przebudziła się”.

     Na ten moment ojciec, właściciel karczmy woła, że już będzie uczciwy i święty:

<< Niech Cię uczczę jak Króla, jak Boga. Kimkolwiek jesteś. O, błogosławione niech będzie dzisiejsze słońce, które mi Ciebie przyprowadziło...>>*   

    Popłakałem się z cudownie przemienionym...                                      

                                                                                                                                  APEL

* „Poemat Boga-Człowieka" ks. 3 c. 2  str. 227-228 Vox Domini 1997