Dzień Dziecka

    Nowy miesiąc...3.00, a to czas w którym Pan Jezus modlił się. Człowiek, który prowadzi tylko życie doczesne potrzebuje więcej snu, bo ma wiele „ważnych spraw”. Nic nie wie o mocy Boga i prowadzeniu po oddaniu swojej woli, a przez to musi wypoczywać...jeszcze niedawno w ciepłych krajach.

    Napłynął obraz mrówek, które zakładają mrowisko pod chodnikiem...i to w drodze do przychodni. Później cały czas zajmują się zabijanymi lub ciężko rannymi przez buty przechodzących. Przez sekundę ujrzałem skojarzenie z ludzkością, która nie wierzy w Boga, bo Go nie widzi!

    Padłem na kolana i poprosiłem Deus Abba oraz Pana Jezusa, aby byli ze mną w czerwcu (kult Serca Pana Jezusa) i w lipcu (kult Świętej Krwi Pana Jezusa). Świta, a w ciszy i ciemności śpiewają mi ptaszki, które już od rana chwalą Cud Stworzenia.

   Zasnąłem ponownie o 4.30 i zostałem obudzony dokładnie na Mszę św. o 7.30. Z wdzięczności pocałowałem Twarz Zbawiciela z Całunu, a w kościele trafiłem na pieśń do Serce Pana Jezusa.

    Moje serce zalało dziękczynienie Bogu za tą łaskę, a zarazem - w dniu dzisiejszym - pomyślałem o duszy syna, który nam zaginął przed 10-laty, a także rocznej córeczki, która zmarła po wypisaniu z oddziału dziecięcego...szpitala, gdzie pracowałem! Jakże na ten moment pasują słowa Ps 123 [122] „Do Ciebie, Boże, wznoszę moje oczy”...

    Dzisiaj Pan Jezus otrzymał podchwytliwe pytanie o siedmiu braciach mających po kolei tą samą niewiastę: którego z nich będzie żoną po zmartwychwstaniu? Pan dodał, że nasz Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych, a w Królestwie Bożym jesteśmy „jak aniołowie w niebie”.

    Nie wiedziałem dlaczego zerwałem się na Mszę św. do pobliskiego sanktuarium, a to było zaproszenie przez Boga Ojca, bo tam w konfesjonale „czekał na mnie” kapłan. Przy okazji trafiłem na nawałnicę...jakby przesuniętą tutaj, bo przedwczoraj błagałem Boga, gdy nadchodziła dokładnie na czas ostatniej procesji w oktawie Bożego Ciała.

   Po Sakramencie Pojednania miałem zadaną „pokutę” i pierwszy raz w życiu odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego płacząc rzewnymi łzami, a w sercu rozpaczając nad całym światem. Zrozumiałem moc tego wołania płynącego do Boga z różnych zakątków świata.

    Mój płacz na pewno powstrzymuje Boga Wszechmogącego przed ukaraniem nas, bo okrutna wojna wisi na włosku, a fałsz okrutników jest porażający. Tow. Putin stwierdził, że nie napadł na Ukrainę, ale sami mieszkańcy prosili o interwencję na Krymie!

   Podjechałem na nabożeństwo czerwcowe, bo wiem, że: << Kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. >> Mk 10, 13-16 

   Na ten moment z książeczki „Bóg Ojciec mówi do Swoich Dzieci” S. Eugenii i E. Ravasio („Vox Domini” Katowice 2008 str. 38) popłynęła prośba do mnie, abym przekazał wszystkim, że:

    << Bóg Ojciec Istnieje i „wszystko widzi, wie o wszystkim, o wszystko się troszczy i jest nieskończenie dobry (...) nie chce zostawić nas samych w niedolach życia”. >>

    Dalej była Bóg wprost blaga: „Niech przyjdą do Mnie. Ja im pomogę zmniejszyć ich brzemię i osłodzę ich ciężkie życie. Upoję ich Moją ojcowską Miłością, aby uczynić ich szczęśliwymi teraz i w wieczności”...                                          

                                                                                                                     APEL