Obudziło mnie bicie dzwonów kościelnych, które grały: „Kiedy ranne wstają zorze /../ Tobie śpiewa żywioł wszelki, bądź pochwalon Boże wielki”. Napłynęła refleksja, bo czytałem zalecenia Matki Bożej dotyczące przygotowania się do Mszy św. (druk na dwie wielkie strony).

    Ja wiem, że nikt nie jest godny uczestnictwa w tym Misterium. Cóż czynić, gdy zostałem zawołany tak nagle? Po chwilce wahania idę na spotkanie z Panem Jezusem...właściwie idę po moc, bo przez dwa dni demon mącił w sercu: „pisanie i dawanie świadectwa nie ma sensu, bo to strata czasu, trzeba wszystko zniszczyć i żyć spokojnie jak inni”.

    Jak możne żyć spokojnie sługa Pana Jezusa? Piszę, a na szczycie K2 płacze jego zdobywca! Tutaj jest coś podobnego, ale moje K2 to Góra Święta.

    Zwątpienie to broń atomowa szatana. Ta broń jest stosowana przez jego ziemskich sługusów. Takiemu stanowi towarzyszy niechęć do czegokolwiek i rozproszenia. Bardzo dużo dobrych ludzi z tego powodu popełnia samobójstwo. Tutaj nic nie dadzą pocieszenia i psychoterapeuci, którzy sami wymagają szczególnej troski.

    Jak to ujrzeć? Trzeba mieć świadomość, że to napływa do naszego serca. Dowodem na atak demona jest odejście wszystkiego po przyjęciu Komunii św. oraz powrót ufności Bożej. Dla przeciętnego człowieka jest to trudne i zamiast do Pana Jezusa trafi do psychiatry (depresja). 

    Mszę św. przedrzemałem i tak samo było z wieczornym nabożeństwem do Najdroższej Krwi Pana Jezusa. Nie docierały czytania. Komunia św. wirtualnie załamała się w niewielkim stopniu.

    Dzień zszedł na niczym, a tak chciałem ofiarować go Panu Jezusowi...                                                                                                                                                          APEL