Na dzisiejszą Mszę św. zerwała mnie mucha, a mam siatki w oknach. Podczas wchodzenie do kościoła popłakałem się z powodu otrzymania tej wielkiej łaski, którą większość katolików traktuje jako "niedzielny obowiązek”...

   Podczas czytania słów proroka Ozeasza od Boga Ojca o narodzie wybranym odczułem, że kierowane są do mojego serca: „poślubię cię Sobie znowu na wieki (...) przez miłość i miłosierdzie (...) przez wierność (...)”. Oz 2

    Psalmista wołał do Boga w moim imieniu (Ps 145 [144]): „Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia”. Tak, bo Tata nie odpłaca nam wg naszych grzechów i nie karze nas odpowiednio do win.

    Dzisiaj Pan Jezus trafił do domu zwierzchnika i wziął za rękę zmarłą dziewczynkę ze słowami, że nie umarła tylko śpi, a...dziewczynka wstała!

    Przed powrotem na wieczorną Mszę św. podjechałem samochodem pod mój krzyż Pana Jezusa, gdzie podlałem sosenki w dużych donicach i z płaczem zawołałem: „Tato! Tato! Dziękuję! Dziękuję!”.

    Podczas podchodzenia do Eucharystii młody organista grał i śpiewał pieśń: „Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty, uwielbiaj Swego Pana, Święty, Święty, Święty”. Na dzisiejszym nabożeństwie był już pełen kult Monstrancji, bo wreszcie zapalono świece, stały piękne kwiaty i płynął śpiew litanii do Najświętszej Krwi Pana Jezusa.

    Obdarowanie w naszym języku ma określony status, a każdy zna życzenie zdrowia szczęścia i pomyślności oraz stu lat życia. Nigdy nikt nie życzy drugiemu, aby przebudził się duchowo, żył bezgrzesznie i dążył do świętości, bo tylko tak można zostać zbawionym.

   Szczęśliwe i długie życie ziemskie raczej jest odwrotnością tego, co pragną idący za Panem Jezusem, bo nasze drogi nie są drogami Boga.

    Wczoraj niby bez powodu trafiłem na stację paliw, gdzie kupiłem dodatek do bardzo „religijnego” Super expressu z trzema poświęconymi medalikami, zdjęciami i modlitwami do Pana Jezusa Miłosiernego, s. Faustyny i Jana Pawła II.

   Natomiast z naszego kościoła wziąłem odbitki modlitw do Boga Ojca (Różaniec Trójcy Świętej) i za dusze czyśćcowe, a także informację ze Wspólnoty Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego i s. Faustyny.

    To wszystko leży teraz przede mną i raduje duszę, a w tym czasie z radia płyną moje ulubione melodie, a także piosenki: o Chrystusie Frasobliwym stojącym przy drodze oraz „Szczęśliwej drogi już czas”.

    Z jednej piosenki popłynęły słowa o: „zmiłowania głodnych jak wilcy”, a przypomniał się piątkowy poranek, gdy z powodu tego pragnienia było rozrywane moje serce.

    Tylko Sakrament Pojednania może sprawić, że: „odkrywamy miłość nieznaną”, a jest to Miłość Boga Ojca do każdego z nas. Dzięki niej któregoś dnia trafimy „na Szczęśliwy Ląd” czyli do Raju. Pisząc to płaczę, a wyobraź teraz jak dusze cierpią w Czyśćcu.

    Tam jest Kościół Święty, gdzie muszą oczyścić się, bo podczas życia na zesłaniu zlekceważyli sobie łaskę zbawienie, które wydawało się czymś odległym i nierealnym. Teraz potrzebują naszego wstawiennictwa. Wiedzą już tak jak ja, że są niegodni Królestwa Bożego...nawet przez sam fakt zaniedbywania praktyk religijnych.

     Ty, który to czytasz proszę Cię nie idź ta błędną drogą, bo z wiekiem czas płynie coraz szybciej...rok staje dwoma - trzema miesiącami, a tydzień to krótka chwilka. Nie zdążysz odrobić zaległości nawet za opuszczone Msze św. w niedzielę!

    Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis w drodze do kościoła odmówiłem moją modlitwę, a Pan wskazał mi dzień (28.06.2009), gdy wołałem za niewdzięczników...

                                                                                                                     APEL