Niespodziewanie zeszło mi do 3.00, a po krótkim śnie pobiegłem na spotkanie z Panem Jezusem, bo dzisiaj Msza św. z nabożeństwem do NKPJ była o 7.30.

    Podczas przejścia do kościoła łzy zalewały oczy, bo kończyłem modlitwę za obdarowanych. To także za mnie, ale moje obdarowanie to niezasłużone cierpienie, krzywdy i wrogość, a także niezrozumienie mojej łaski wiary...nawet przez kapłanów, którzy przywykli do „chodzących do kościoła” oraz do bogaczy mających ładne pogrzeby, którzy nie przychodzą za życia do Świątyni Pana, ale są tam wnoszeni.

    Mnie jest bardzo przykro, że kościół stał się przedłużeniem zakładu pogrzebowego. Wszyscy żyją ze śmierci, po co robić „niepotrzebne” konflikty i tak trwa nasza bylejakość także w wydaniu duchowym.

    Podczas wołania do Boga często spotykam obdarowanych w sensie ludzkim. Nawet jest mi przykro, bo nie wypada zagadać spotkanej niewiasty z własnym domem, dwa kroki od świątyni, która ma także łaskę dobrego zdrowia. Po jej wzroku widzę, że patrzy na mnie zdziwiona moim „lataniem do kościoła”.

    Zrozum, że widzę jej późniejsze kłopoty i to większe od mieszkającej daleko od Domu Boga lub takiej, która nie ma gdzie spotkać się z Panem Jezusem i przystąpić do Stołu Pańskiego.

   Pod kościołem usłyszałem błogosławieństwo kapłana od Boga z kończącej się Mszy św. Normalny człowiek nie zauważy tego znaku Boga naszego, który zna moje pragnienie przekazywania świadectw, bo wszyscy mówią o tym, co przeżyli inni.

    To jest tak jak z doznaniami „życia po życiu”, gdzie profesor wstydził się mówić o tym, że krążył duszą nad szpitalem i miał poczucie wszechogarniającej Miłości Boga. Mnie takie świadectwo nie jest potrzebne, bo największym cudem jest Eucharystia, ale nie usłyszysz tego z ust kapłana.

    Dzisiaj mój ulubiony prorok ujrzał „Pana Boga, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie (...)”, a w tym czasie Serafiny wołały:<< Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia jest pełna Jego chwały >>.

   Popłakałem się, gdy jeden z Serafinów dotknął rozżarzonym węglem z ołtarza ust proroka...jego wina została zmazana, ale ja biorę to do siebie. Szczególnie pytania Boga: kogo ma posłać? Razem z prorokiem odpowiedziałem, że mnie!

    Nagle aktualne stały się słowa Ewangelii wczorajszej (Mt 10, 16-23) oraz dzisiejszej (Mt 10, 24-33) bo „będą nas wydawać sądom” i wodzić przed różne władze, a „brat wyda brata na śmierć” i będziemy „w nienawiści u wszystkich” z powodu Imienia Pana Jezusa, ale mamy się nie bać „tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”...

     „Błogosławieni jesteśmy, jeżeli złorzeczą nam „z powodu Imienia Chrystusa, albowiem Duch Boży spoczywa” na nas. 1P4, 14

   Eucharystia ułożyła się w zawiniątko, które zmieniło się w „mannę z nieba” i rozpuściło dając nieznany smak oraz poczucie mocy po wczorajszym złym dniu.

     Jakże Bóg Ojciec obdarza mnie i pociesza każdego dnia. Szkoda, że tylko garstka pragnie błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, a  od takiego spotkania z Bogiem Objawionym powinien zacząć się szczyt NATO w W-wie.

    W dyskusji telewizyjnej pan Boni widzi przypadek, że przywódca Chin był u nas tuż przed tym szczytem. On nic nie wie o Opatrzności Bożej i wszędzie widzi tylko działanie ludzkie!

    Jeżeli nie uznajesz Istnienia Stwórcy to błądzisz tak jak tłumacząca działanie tow. Putina, że nie szuka porozumienia tylko wroga, a tak jest gdy nie słuchasz Boga Ojca tylko Szatana...Niszczyciela Miłości, Nienawidzącego ludzkości (ludobójcy), który chce zniszczyć ziemię przy pomocy swoich wyznawców!

     Ja widzę, że jest to jeden z wielu jawnych znaków Boga Ojca, który całkowicie odmienił nasz los i los naszej ojczyzny!

                                                                                                                                            APEL