Święto Narodowe

81 Rocznica Odzyskania Niepodległości

     W śnie znalazłem się na zebraniu służby bezpieczeństwa z różnymi osobami, wyraźnie widziałem torbę kolegi lekarza...”starego i dobrego wywiadowcy”.

    Nie planowałem Mszy św. porannej, ale po przebudzeniu zmieniłem decyzję. Po wyjściu zatrzymałem się w przypuszczalnym miejscu zagubienia krzyżyka i krzyknąłem z radości, bo leżał na ziemi! Ucałowałem Zbawiciela i popłakałem się. „Dziękuję Jezu. Dziękuję! Jezu! Jezu! Jezu!”.

    Nie uwierzysz, ale ten krzyżyk towarzyszy mi do dzisiaj (01.08.2014) i okazało się, że jest w nim relikwia św. Krzyża. W drodze do kościoła mówiłem znajomej z banku, że  celem naszego życia jest zbawienie, które uzyskujemy tutaj poprzez uzyskanie świętości. Inaczej nie wpuszcza do Nieba.

    Podczas oczekiwania na wyjście do kościoła w natchnieniu duchowym napłynęło słowo „wolność” i przypomniał się obraz gołąbków wypuszczanych przez papieża, które nie chciały odlecieć, bo były wychowywane w niewoli oraz więzień, który przepił „wyprawkę”, zmarzł i wrócił pod bramę aresztu.

    Piękna Msza św. z hymnem i kompanią honorową. Zdziwiłem się, bo kapłan zaczął nabożeństwo od słów dotyczących wolności. Płynęły czytania o mądrych, którzy nie potrafią poznać Stwórcy po Jego dziełach, a Pan Jezus ostrzega przed nadejściem czasów ostatecznych.

    Prawdę mówiąc nikt się tym nie przejmuje i wszystko dla ludzi jest ważniejsze od własnego zbawienia i najbliższych...nie wspomnę o uczestnictwu w zasadniczej misji naszego Kościoła świętego. Po Eucharystii popłakałem się i nie mogłem wyjść ze świątyni.

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i w pokoju lekarza dyżurnego włączyłem radiową jedynkę, a tam Bernard Ładysz śpiewał o ofiarnym stosie czyli Legionach z losem straceńców! Płynęły też „Czerwone maki na M. Casino. „Nie damy by nas gnębił wróg, zwycięży Orzeł Biały, zwycięży polski lud”. Łzy zalały oczy.

    Później była Msza św. za ojczyznę o g. 9.00, a towarzysze w tym czasie emitowali w telewizji filmy o kosmosie i atrakcyjne amerykanosy. Tak tłumi się patriotyzm, a nawet go zabija w sercach, bo kochanie własnej ojczyzny to wielkie „zło”.

    Trzeba kochać internacjonalnie jak komuniści, a teraz europejczycy. Nawet stworzono hymn tej sztucznej ojczyzny (bez Boga). Piszę to 02 lipca 2014 roku, a wielu Europosłów ostentacyjnie siedziało podczas tego „hymnu”.

  Ja kocham moją ojczyznę i wszystkich kochających swoje ojczyzny. Stwórca dał różnorodność, aby nam się nie nudziło, a ponadto jest to próba naszej wspólnej miłości. Po latach prawda wyszła na jaw.

  Słońce. Ognisko. Pokój. Personel piecze kartofle, a ja odmawiam moją modlitwę, która skończę podczas przejeżdżania karetkę obok „mojego” krzyża Pana Jezusa. Później dołączę do tego koronkę (3x) w intencji tych, którzy przynieśli wolność mojej ojczyźnie i za dusze takich.

    Nie wiedziałem, że to będzie wyjątkowo spokojny dyżur i zmarnowałem cześć czasu. Wokół tak czyni większość ludzi, którzy nudzą się i marnują ten dar Boga, drugi obok wolnej woli. To żałosne, ale sam tak żyłem. Wcześniej poszedłem spać i zerwano tylko na krótki wyjazd.                                                                                           APEL