Urodziny i imieniny (kończę 56 lat)

    Zbudzony w środku nocy podziękowałem Najświętszemu Tacie za wszystko. Nie sądziłem, że dożyję tego wieku, bo szatan wiele razy chciał mnie zabić (wódka). To zadziwienie będzie trwało nadal, bo dzisiaj, gdy to przepisuję już wiem, że to łaska Boga (02.07.2014 roku)! Dodam jeszcze, bo dzisiaj, gdy to edytuję (03.03.2017) zbliżam się do otrzymania dodatku opiekuńczego (250 zł).

   Brzydko, zimno, deszcz i wiatr, a to dodatkowo wywołuje smutek. Zerwałem się na Msze św. o 6.30, a podczas wchodzenie po schodach świątyni wołałem z naszych głębokości: Tato! Tato! Tatusiu...dziękuję, dziękuję!”

    Jak żyją ludzie bez Boga? Gdzie szukają oparcia? Na tablicy kościelnej wzrok zatrzymuje słowo  w i e c z n o ś ć. To prawda, bo: „czas ucieka, wieczność czeka”. Płyną czytania, a psalmista  woła, że wszyscy jesteśmy synami Najwyższego! (Ps 82)

    ,„Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boga względem was w Jezusie Chrystusie” (1 Tes 5, 18). Moje serce zalało dziękczynienie:

- za to, że dożyłem tego dnia

- za łaskę wiary i Kościół święty

- za żonę, rodzinę, dom i pracę

- za bezmiar wszystkich łask...

     Pan Jezus uzdrawia trędowatych, ale tylko jeden z dziesięciu podziękował! Dzisiejsza Eucharystia to prawdziwe dziękczynienie za nieskończoną Dobroć Boga Ojca, za bezmiar Jego łask i za uratowanie. Popłakałem się, a łzy leciały po twarzy: ”Jezu, och Jezu! Jezu!”.

     Słodycz zalewała serce, a właśnie płynęła pieśń: „Ty, Boże wszystko wiesz. Ty znasz moje serce - więc prowadź mnie wiekuistą drogą”. Poprosiłem Ojca Prawdziwego  o prowadzenie.

    7.0-16.00 tyle trwała ciężka praca, ale Pan pomagał...nawet płynęła ładna muzyka radiowa i nie było zbytnich kłótni na korytarzu. Starałem się pomagać, ale część pacjentów wykorzystywała moje dobre serce, a przykładem była obca cholewkarka, która chciała kupić zwolnienie lekarskie, bo "wyliczyła" sobie, że bardziej opłaca się niż przejście na zasiłek dla bezrobotnych.

    Nikomu potrzebującemu nie odmówiłem i umęczony wracałem do domu w deszczu, a po drodze kupiłem kalendarz z wizerunkami Matki Bożej. Smutno było rano i smutno jest teraz, bo moje serce pragnie czystości, która jest niszczona przez wdzięcznych pacjentów.

    To jest nawet pewna forma poniżenia, ponieważ w moim wypadku...nasza grzeszność jasna. Ponadto każdy podarunek niweczy moją bezinteresowność i działanie z serca, które Bóg zna. Stąd konflikt, bo nie chcę też szarpaniny z poczuciem, że dyskryminuję biednego, który coś daje mi też z serca!

    W deszczu trafiłem na ponowną Mszę św. ponieważ pierwsza była dziękczynna. Poprosiłem Anioła o intencję, bo pragnę się modlić. Teraz po latach jest mi łatwiej, bo prowadzenie zostawiam Bogu. Zacząłem wołanie, a właśnie zgubiłem mój umiłowany metalowy krzyżyk...prawdopodobnie przy robieniu zakupów.

    Popłakałem się po bezskutecznym poszukiwaniu, a to okaże się intencją dnia w której przyjąłem  Eucharystię i później będę modlił się. Odpiąłem Zbawiciela od dużego krzyżyka, a Pan Jezus wprost mówił do mnie, że: „zdejmujesz mnie z krzyża”.

    Tak, bo to był dzień postu, ostatki bez alkoholu, dwie Msze św. i modlitwy. Podziękowałem Bogu za ten czas i w smutku poszedłem spać.

                                                                                                                             APEL