Zerwał budzik (5.40), wstaję, bo dzisiaj muszę wcześniej zacząć pracę w przychodni. Z radia „Ave” popłyną słowa o Zwiastowaniu, Wcieleniu i Narodzeniu Zbawiciela, a łzy zalały oczy.

   Od 6.40 - 18.50 cały czas trwała praca w pośpiechu (nowoczesne niewolnictwo), a około 7.30 napłynęło pragnienie bycia na Mszy św. i spotkania się z Panem Jezusem w Eucharystii. Zrozumiesz mój głód mając moją łaskę.

    Nie udało się wyskoczyć, ale w tym czasie przybył kapłan, który oświadczył, że może dla mnie odprawić Mszę św.! Zobacz drogi Pana...

    Trudno sobie wyobrazić jak to wszystko znosiłem, a szczyt przyjęć był o 17.00! Wracałem w ciemności ze łzami w oczach odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego. W tym śmiertelnym umęczeniu miałem pragnienie oddania życia dla Zbawiciela, Boga Wiecznego, w Trójcy Jedynego... 

   W ręku znalazła się książeczka „W służbie cierpiącym”, gdzie na ostatniej stronie Jan Paweł II powiedział do mnie: „Podobnie jak Weronika usłużyła Chrystusowi na Jego drodze na Kalwarię, tak chrześcijanie troszczą się o cierpiących (...) błogosławię tym wszystkim, którzy opiekują się chorymi (...) służycie Samemu Chrystusowi”!

     To wielka prawda! Podziękowałem Panu Jezusowi za ten dzień i przeprosiłem...

                                                                                                                       APeeL