Tuż po przebudzeniu napłynęło zaproszenie na Mszę św. pogrzebową o g. 11.00 do odległego kościoła pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Po drodze postanowiłem zapłacić ratę ubezpieczenia za samochód.

     My lekceważymy Opatrzność Bożą i nawet nie podziękowano głośno za sprawny przebieg szczytu NATO w Warszawie. Tacy jesteśmy, bo gdy wszystko się ułoży to chwalimy siebie i kłócimy się o udział w zasługach.

   Pan Bóg pokazuje naszą marność, bo popadało 2-3 dni i wielu ludzi bardzo cierpi z tego powodu: samochody w stolicy państwa zatrzymują się w kałużach.

    Podczas przejazdu popłakałem się z powodu łaski posiadania samochodu, którym przy okazji podwiozłem znajomą stojąca na deszczu do najbliższej wioski. W krótkim czasie doznałem szoku, ponieważ odczułem obcość tego świata.

    Podobne uczucie miałem w tą sobotę, a wówczas wracałem z kościoła przez miejsca znajome z willami bogaczy. Teraz jechałem przez duże i puste wioski, a domy i gospodarstwa, które ludzie miłują jak własne życie wydawały mi się miejscem zesłania. Kiedyś używałem określenia: Obóz Ziemia i tak czułem to, w tym czasie, a są tacy, którzy obiecują nam raj na ziemi z wiecznym szczęściem.

    Po dotarciu na miejsce padłem na kolana przed obrazem i wielką figurą św. Michała Archanioła, którego prosiłem o ochronę całej mojej rodziny oraz przekazałem podziękowanie dla Boga Ojca. Po skończeniu cz. chwalebnej różańca organista śpiewał wstrząsającą pieśń o wiecznej śmierci, a wcześniej wzrok przykuwał obraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz zdejmowanego z krzyża.

    Popłakałem się, a ktoś „normalny” powie, że dziwne jest szukanie takich cierpień...jakby brakowało nam kłopotów, które niesie ze sobą życie. To wielki błąd, bo moje łzy są wynikiem współcierpienia z Panem Jezusem...zbawienie przyszło przez krzyż. W tym kościele jest taki nad ołtarzem. Kiedyś przyśnił się...

    Cóż innego lepszego mógłbym ofiarować Bogu Ojcu z tego zesłania oprócz Mszy św. w czasie której Pan Jezus nadal oddaje Swoje Życie!

    Msze pogrzebowe przybliżają mnie do Królestwa Niebieskiego, bo w normalnym czasie nie mówi się o prawdziwym celu naszego życia. Ludzie nie przygotowują się do śmierci. Pisze się różne poradniki, ale nie widział takiego.

   Później padły słowa św. Pawła o tym, że żyjemy i umieramy dla Pana, a psalmista zawołał, że w „krainie żyjących będę widział Boga”. Zbawiciel wskazał uczniom, że nadeszła Jego Godzina. Ponownie popłakałem się za łaskę, która mnie spotkała.

    Po Eucharystii chciałbym tutaj pozostać, a wielki i piękny krzyż Pana Jezusa nad Ołtarzem wywołał ból w duszy. Prawie chciało się krzyczeć podczas bicia dzwonów kościelnych...”czas ucieka wieczność czeka”. Sam widzisz co utraciłbym siedząc w domu, a tą Mszę św. przekazałem na Ręce Boga Ojca.

                                                                                                                          APEL