W tym tygodniu nie czułem obecności Pana Jezusa. Przypuszczałem, że to z mojej winy, bo serce miałem zajęte sprawami ziemskimi.

    Przez te dni nie mogłem się modlić, byłem drętwy duchowo, a sprawy Boże wywoływały niechęć („mieć wreszcie święty spokój”). Dodatkowo zły uderzył w czasie upałów, w słabości ciała bliskiej śmierci.

    W takim stanie ducha nic się nie chce, a zły wykorzystuje sytuację i atakuje zwątpieniem i bezsensem. Ponadto „zaleca” zniszczenie wszystkich świadectw wiary.

    Aż proszą się słowa wczorajszego psalmu 119 „Z całego serca szukam Ciebie, nie daj mi zboczyć od Twoich przykazań. /../ Słabnie wciąż moja dusza /../ Zaczerpnę powietrza otwartymi ustami /../”.

    Na szczycie słabości Pan podsunął: 1) wyznanie Marii Valtorty, która stwierdziła, że będzie miała zadowolenie, gdy jej cała życie poświęcone Bogu sprawi nawrócenie chociaż jednej duszy! 2) spojrzał tytuł art. z „Rycerza Niepokalanej”: „Jak będę świętym to będą mnie czytali”.

     Pomyślałem; jeżeli nie ja, to kto będzie dawał świadectwa wiary? Łzy prawdy zalały oczy. Piszę to, a na chwilkę wrócił Pan Jezus. Dusza krzyknęła: „Pan Jest! Pan Jest!”. To przypomni się później podczas Eucharystii: „Pan Jezus już się zbliża pobiegnę Go przywitać”.

    Teraz od Ołtarza świętego płynie zapewnienie Boga, że odbuduje „szałas Dawidowy” dla wszystkich narodów wzywających Jego Imienia. „/../ Uwolnię z niewoli lud mój izraelski, odbudują miasta zburzone i będą w nich mieszkać /../ nigdy nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem /../”. Am 9,11-15

    Ręka otworzyła „Dzienniczek” s. Faustyny, który czytałem bardzo dawno. Nagle zrozumiałem, że sprawy Boże odczuwamy tak samo. Siostra Faustyna nie interesowała się teologią polityki, bo przebywała tylko w zakonie. Całkowicie zadziwiony czytam jej słowa dotyczące mojej intencji:

1558  „Ciemność duszy. /../ Ukrył się Pan, a ja sama, sama jedna. Umysł mój tak przyćmiony /../ ani jeden promyk światła nie wchodzi do duszy. /../ Straszne pokusy (135) przycisnęły mnie, co do wiary świętej./../”.

103 „/../ Nie mogę się wznieść do Jezusa, czuję się jakby przez Niego opuszczona. /../ Zniechęcenie mi przyszło do wszystkiego. Wtem słyszę głos szatana:  Patrz, jak to wszystko sprzeczne, co ci Jezus daje: każe ci zakładać klasztor, a daje ci chorobę; każe ci starać się o to święto Miłosierdzia, a przecież takiego święta wcale świat nie chce”.

    Przypomniała się dzisiejsza Ewangelia, gdzie uczniowie Pana Jezusa nie rozumieli dlaczego nie poszczą jak inni. Jezus im rzekł: "Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Mt 9, 14-17

    Tak właśnie miałem zabranego Pana Życia i Śmierci oraz mojej wieczności. To wielkie cierpienie i nie życzę tego podobnemu do mnie. Z drugiej strony szereg razy prosiłem Zbawiciela o zabranie mi mojej łaski wiary i przelanie na jakiegoś głupkowatego ateistę, aby nie zginał...   

                                                                                                                                          APEL