Nie planowałem Mszy św. porannej i nabożeństwa różańcowego, bo chcieliśmy  wyjechać. Jednak wstałem, a przed wyjściem „spojrzały” smutne oczy Pana Jezusa z Całunu. W kościele trafiłem na czas konsekracji, ale nie podszedłem do Komunii św. ponieważ postanowiłem przyjąć św. Hostię po modlitwie różańcowej.

    Podczas całej modlitwy rozmyślałem o niczym, bo właśnie zabito Kaddafiego. Wokół wielu takich kacyków i satrapów gubiących siebie i całe narody. U nas jest to samo, bo za ustami pełnymi frazesów panoszą się „urbaniści”. Serce wypełniała złość...aż spojrzał Pan Jezus Miłosierny!

    Ja muszę modlić się sam, nie potrafię na godzinę i w grupie, bo taka modlitwa jest częściowo ustna. Muszę być „zaproszony” do rozmowy z Bogiem, umierać w czasie wołań, cierpieć w tym czasie za objętych intencją. Odpowiadałaby mi  specjalna brygada wołających po swojemu: jak dzieci.

    Kapłan „zapomniał” podać Pana Jezusa i wyszedł! Cześć kobiet zawróciła go, ale większość już poszła niezadowolona do domów. Na pewno wielu z nich, tak jak ja było niegodna przyjęcia Eucharystii.

     U mnie zjednanie z Panem Jezusem bez mojego wysiłku miało „uzdrowić” moje myśli. To niegodny handelek, bo mamy do czynienia z Chlebem Życia, a ja wciąż tkwię w bagnie tego świata, którym jest polityka, ziemska sprawiedliwość, dochodzenie swego, a do tego doszedł podział spadku po rodzicach. Zobacz nędzę wiedzącego, że Bóg Jest. 

     Po odczycie intencji wszystko stało się jasne:

- nie podszedłem do Komunii św. a trafiłem na odpowiedni moment Mszy św.

- nie otrzymałem Ciała Zbawiciela zgodnie z moim planem

- żona podarowała mi zdjęcia Cudu Eucharystycznego z Lanciano (VIII w.)...

- w TV Trwam trafiłem na błogosławieństwo Monstrancją, ale przez pomyłkę wyłączyłem telewizor! 

    Smutne Oczy Pana Jezusa z Całunu wprost mówią: „niegodny, niegodny, niegodny”. Ja wiem o tym, bo nadal nie mogę przełamać serca, które wciąż pała „sprawiedliwością”. Może uda się spowiedź i Msza św. wieczorna?

    Nie mogę zrozumieć ks. Adama Bonieckiego, który w rozmowie z Elizą Michalik („Super Stacja”, pr. „Nie ma żartów”) nie stanął zdecydowanie w obronie życia nienarodzonych: mówił „tak, ale”... 

    To dla mnie wielki szok, bo dość mamy lewactwa chrześcijańskiego i łapania się PO za sutanny biskupów (religijność wybiórcza czyli przedwyborcza). Wystarczy „wierzących inaczej” z prezydentem Bronisławem Komorowskimi przyjmującym Eucharystię i obwieszającym odznaczeniami wrogów Polski. Za nim Donald Tusk, a dalej trzęsąca się Ewa Kopacz...

    Padłem w drzemkę z myślą: „jak mnie obudzą to pójdę na Mszę św. wieczorną”. Zaraz zapytasz: jak mogą obudzić? Po prostu żona nic nie wiedziała i w odpowiednim czasie zawołała "chodź na chwilkę, a...śpisz?...to już nie"! 

    Idę na spotkanie z Panem Jezusem i w wielkim uniesieniu odmawiam koronę do Miłosierdzia Bożego. Czy będzie spowiednik? Na ten moment św. Paweł mówi od ołtarza, że ci, którzy żyją według ciała dążą do tego, czego chce ciało czyli do śmierci (...) Ci zaś, którzy żyją według Ducha dążą do życia i pokoju. Rz 8, 1-11 Jednym słowem: ponownie się rodzimy, a to trudno pojąć mądrym tego świata.

    Cały kościół był wystrojony białymi kwiatami. Spowiednik przybył na czas. Powiedziałem mu o mojej walce z ciałem, które buntuje się i pragnie sprawiedliwości za doznane krzywdy. To słabe ciało potrzebuje od czasu do czasu wzmocnienia i oczyszczenie się z niechęci, bo sam nie poradzę.

   Jako człowiek duchowy widzę wielką łaskę w cierpieniu, które mnie spotkało i modlę się za moich nieprzyjaciół oraz poświęcam za nich Msze św. To śmiertelny bój człowieka  cielesnego z duchowym.

   Dzisiaj Pan - poprzez duchowość zdarzeń - pokazał mi niegodność przystępowania do Komunii św. Kapłan nadmienił słowa Pana Jezusa, że umiemy rozpoznać nadchodzącą burzę. Od siebie dodam, że ludzkość fascynuje się kosmosem i zna zachowanie zwierząt, a nie pragnie odczytać znaków Boga.

    Mam przeczytać jakiś dział z Biblii na "chybił/trafił”, która później  otworzyła się na pojmaniu św. Piotra z jego cudownym uwolnieniem i śmiertelnym porażeniem Heroda Agryppy, który wyzionął ducha w 5 minut, a „tak ładnie przemawiał”.

    W wielkim uniesieniu wracałem do domu, a radość rozpierała serce. Teraz mogę dawać świadectwo wiary: chciałbym stanąć na środku zgromadzenia i wołać o Bogu oraz łasce, która mnie spotkała.

    W takim momencie mogę oddać życie. To radość dziecka Bożego obdarowanego pokojem, której nie można opisać. Tego stanu nie może dać nam świat, leki, używki, bo to tylko namiastka dotycząca ciała fizycznego, które właśnie utraciłem.

    „Boże! jak to wszystko prosto stworzyłeś. Panie Dobry jak chleb, bądź uwielbiony od Swego kościoła. Niech będzie chwała i cześć i uwielbieni, chwała i cześć Jezusowi”.

    „Panie Dobry jak chleb”... powtarzałem wielokrotnie wracając jako całkiem inny człowiek. Ustąpiły wszystkie złe myśli i nie mam już  żadnego „wroga”. Ja wręcz odpowiadam za tych braci i ich pielgrzymkę mam doprowadzić do Boga.

    To śmiertelny bój człowieka cielesnego z duchowym. Sakrament Pojednania sprawił moją czystość, a może i świętość. Świętość jest osiągalna już tutaj: jest do niej 2 kroki, dwa przystanki, 2 km, 200 km, a nawet, gdyby to było na drugim końcu świata to tylko tam warto jechać!

   ”Panie Dobry jak chleb! Przyjmij podziękowanie zadziwionego”! Tylko nie mów, że coś mi się zdaje, że to „brak krytycyzmu do własnych przeżyć” (psychiatrzy).

    Nagle znam intencję dnia, bo do spotkania z Panem Jezusem trzeba przystępować w najwyższej czystości i żałować, żałować, żałować! Wcześniej wszystko przebaczyć. Nic nie naprawiaj w naszym Kościele katolickim i nie „otwieraj na świat”.

    Zapragnij Eucharystii, a zobaczysz, że Pan Bóg da ci nowe życie, a duszy zbawienie już tutaj, bo „Królestwo Niebieskie jest w nas”. Dlatego świat walczy tylko z naszą wiarą i z maleńkim kawałeczkiem chleba zamienionym w Ciało Pana Jezusa...

                                                                                                                               APEL