Wczoraj, podczas ataku na centrum handlowe w Monachium ekspert zaproszony do TVN stwierdził, że za każdym zamachem stoi kosztowna organizacja z wcześniejszym praniem mózgu wykonawcy-samobójcy.

     Redaktorek krzyczał na gościa oraz wciskał propagandę o „samotnym wilku” i Państwie Islamskim! Ekspert zapytał skąd ma tą pewność, bo może okazać się, że za tym wszystkim stoi Federacja Rosyjska! Jeżeli z czasem to się potwierdzi...to też będziemy ich bombardować?

    Tuż po przebudzeniu napłynęły słowa pieśni: „upadnij na kolana ludu czcią przejęty, uwielbiaj swego Pana, Święty, Święty, Święty...”. Popłakałem się z powodu dobroci i pokoju, który jest darem Boga Ojca. To dzień w którym jakby nie było szatana. Kąpiel, kawa, nawet przypomniano o zażyciu leku na czas!

    Moje serce zalała miłość i cichość oraz wielkie uniżenie, a wszyscy to bracia...chciałbym zawsze być takim. Od kilku dni na nasz kościół jest nasyłany pan, który udaje chorego i alkoholika, krzyczy i pije z butelki, ale wodę. Wczoraj wkroczył na teren święty w „poszukiwaniu proboszcza”, a dzisiaj wrócił tuż przed Mszą św. o 7.30.

    Powiedziałem mu, że naprawdę tak nie można postępować i przypomniałem, że kiedyś krzyczał podczas procesji z Monstrancją, a dzisiaj będzie nabożeństwo do Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Chciał coś mówić, ale nie widział z mojej strony agresji na tą prowokację i w swoim aktorstwie padł na kolana, przeżegnał się jak ja przed Eucharystią i powiedział, że przeprasza.

     Jako lekarz w jego oczach nie widziałem choroby, a jako stary pokerzysta zobaczyłem prowokatora. W czasach zagrożenia terroryzmem nie powinno zezwalać się na takie „żarty”, bo wczoraj szedł z grubym kijem. Po wejściu do kościoła z przykrości czynionej Bogu padłem na dwa kolana i przeżegnałem się przed Tabernakulum.

     W mojej ojczyźnie przeważa nadal opcja, która rządziła od czasów „wyzwolenia”. Budowano Państwo Szatańskie w którym królowała bezbożność z fałszywą wiarą na pokaz (faryzeizmem), a to wszystko działo się w oparach kłamstwa i skrytobójstwa, ponieważ w zarodku zwalczano i likwidowano tych, którzy ich przejrzeli.

    Ja nadal czuję się w mojej ojczyźnie wyobcowany, bo szkodzi mi się na różne sposoby. Wykryłem, że w latach 2006-2008 trułem się oparami rtęci z uszkodzonego aparatu do mierzenia ciśnienia, który był „w reperacji”, a mimo zastosowano sowieckiej psychuszki nadal "zagrażam"...chodzeniem do kościoła oraz modlitwami i dawaniem świadectwa wiary!

    Cierpienie z powodu wiary to normalność, ponieważ nie należę już do świata, a z powodu Imienia Pana Jezusa jestem w nienawiści u wszystkich. Potwierdzają to słowa św. Pawła (2Kor, 7-15): „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się się zwątpieniu (…) znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni (…) ciągle jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa (...)”.

    Jednak najbardziej przykry jest fakt negowania mojej łaski wiary. Zmarły kolega w złości mówił, że „mam fluidy”, a klękanie przed przyjęciem Eucharystii to z mojej strony aktorstwo. Nawet nasz kapłan zalecił mi leczenie się z tego powodu, ale nigdy nie zdziwiło go podchodzenie do Komunii św. z ręką w kieszeni, uśmiechających się, a nawet rozmawiających.

    Z tego też powodu Izba Lekarska traktuje mnie jako człowieka chorego psychicznie, ale rozpoznanie ustalono zaocznie, a nasłane na mnie komisje lekarskie były niezgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia, bo składały się z lekarzy należących do nomenklatury samorządowej, a ta po której zawieszono mi pwzl 2069345 była bez przewodniczącego (czerwiec 2008 r.).

    Ktoś powie, że w RFN trwają ataki terrorystyczne, a ja piszę o swojej krzywdzie. Wspomniałem o krzywdzie ze strony samorządu lekarskiego, ponieważ w ostatniej „Gazecie lekarskiej” (06/07.2016) dano relację z XIII-go Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Lekarzy, który odbył się 13-14 maja tego roku i dotyczył etyki w pracy lekarza, klauzuli sumienia oraz tajemnicy lekarskiej.

    Zobacz zakłamanie funkcjonariuszy publicznych, bo moja krzywda trwa nadal (mistyka to psychoza!)...prezes OIL nie odpowiedział na moje pismo, a sekretarz NIL odmówił spotkania.

    Na zjeździe był minister zdrowia, kolega Konstanty Radziwiłł, który w miesięczniku „Puls” Okręgowej Izby Lekarskiej w W-wie ma rubryczkę w której tłumaczy z polskiego na nasze Kodeks Etyki Lekarskiej. Zobacz jak katolik, ojciec dużej rodziny tkwi w grzechu.

   Przypuszczam, że na Mszy św. przystępuje do Eucharystii! Piszę to i płaczę, bo miał wszystko, ale zapragnął jeszcze więcej. Bóg tego nie błogosławi, bo nie można służyć dwóm panom!

    Przed kilku laty wystąpiłem o zabranie mi prawa wykonywania zawodu lekarza z uzasadnieniem, ponieważ sprawę chciałem przekazać do prokuratury. Wówczas zaproszono mnie na posiedzenie Okręgowej Rady Lekarskiej, a prezes zmyślił, że proszę o powołanie jeszcze jednej komisji lekarskiej i podał mikrofon moim krzywdzicielom, aby zagadali sprawę.

    Cóż dziwić się terrorystom, którzy nie boją się Boga Objawionego, gdy nienawiść do mnie płynie z różnych stron...od miesiąca trwał atak na system ochrony mojego komputera. Szkolisz się i ćwiczysz we włamywaniu i czujesz się bezkarny, ale podnosisz rękę na sługę Boga, który widzi moje łzy i zmarnowany czas na przenoszenie przez rok uszkodzonych plików.

    W komputerze pojawił się wizerunek Matki Bożej Pięknej...tak go nazywam, a w tym czasie weszła sąsiadka z wielkim pękiem kwiatów. Pobiegłem do garażu po wielki wazon, a żona wszystko zaniosła pod świeżo odmalowaną figurkę Matki Bożej Niepokalanej, która przyszła pod nasz blok.

    Nie chciało mi się iść na Mszę św. wieczorną, a w drodze odmówiłem prawie całe moje modlitwy: za  tych, których czeka kara Boża (z czwartku) oraz za tych, którzy nie trwają w Panu Jezusie (z piątku). Przybyła wielka rodzina, ale do Eucharystii podeszła tylko jedna osoba. Taka jest nasza pomoc duszy zmarłego, w tym wypadku młodego człowieka, który popełnił samobójstwo...

   Podczas odmawiania modlitwy chwilami płakałem z powodu zaślepienia braci Polaków, którzy - w upadającym na moich oczach świecie - pragną mi szkodzić...nawet w rodzinie (skok na spadek).

    Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (26.07.2016) poszedłem na dodatkową Mszę św. o 6.30 i „umierając” w drodze skończyłem w tej intencji moją modlitwę. Dam tylko jeden przykład błagania skierowanego do Boga:

„O! Jezu Miłości moja bądź uwielbiony i zmiłuj się nad szkodzącymi mi i duszami takich”

„Matko Miłosierdzia módl się nad nimi”

„Boże Ojcze Przedwieczny - przyjmij przez Niepokalane Serce Matki święte wybaczenie Pana Jezusa swoim oprawcom na Golgocie - za szkodzącym mi i za dusze takich”.

     Niektóre zawołania Zbawiciela na krzyżu powtarzałem niezliczoną ilość razy i żadnym językiem nie można wyrazić mojego cierpienia...

                                                                                                                                       APEL