Św. Krzysztofa

    Wczoraj wieczorem siedziałem na zewnątrz kościoła, w łagodnym wietrze i chciałbym, aby to trwało wiecznie. Te doznania powtórzyły się dzisiaj i nie można ich przekazać naszym językiem...szczególnie stanu duszy oczekującej na Słowo i ponowne zjednanie z Panem Jezusem. To jedna z nieskończoności łask spływających na człowieka żyjącego dla Boga Ojca i naszej wiary.

    Bardzo przeżywam konflikt pomiędzy moimi przeżyciami duchowymi w zetknięciu się z realnością tego świata oraz życiem ludzi z otoczenia, a także najbliższych. Nie chodzi o czynione przez nich zło, ale o brak wdzięczności Bogu Ojcu...szczególnie u obdarowanych oraz zwykła obojętność duchowa z całkowitym negowaniem życia duszy po naszej śmierci.

    Człowiek starzeje się i jest coraz słabszy...nawet sen umęczy, bo budzisz się w środku nocy zlany potem, ale w stosunku do średniej mojego wieku jestem bardzo obdarowany. Wstałem na pierwszą Mszą św. w intencji rodziców, którzy przyśnili się w nocy...mignęło ich zdjęcie, które mam na półce.

    Msza św. wieczorna zakończyła się poświeceniem samochodu, a ja podziękowałem św. Krzysztofowi za cały rok przejeżdżony szczęśliwie, a dodatkowo samochód nie sprawił mi w tym czasie najmniejszego kłopotu.

    Dzisiaj jest wspomnienie św. Apostoła Jakuba, który zginął - jako pierwszy śmiercią męczeńską - ok. roku 43. Jego relikwie znajdują się w Hiszpanii, w Santiago de Compostella, gdzie jest sanktuarium ku jego czci. Poprosiłem go on wstawiennictwo dla mnie u Boga Ojca...

                                                                                                                                APEL