W tych dniach, w czytaniach jest poruszana sprawa proroków. To jest trochę podobne do wróżenia...nikt nie chce słyszeć złych przepowiedni i woli być oszukiwany. Fałszywy prorok, który głosi powodzenie jest nagradzany, a ten, który mówi prawdę jest zabijany.
Tak chciano dzisiaj uczynić z Jeremiaszem, który prorokował przeciwko miastu...zgodnie z tym, co miał nakazane od Boga!
Ja głoszę z odczucia w sercu, że nasze miasto zostanie ukarane, ponieważ jest bardzo obdarowane, a nie widać żadnej wdzięczności Bogu ze strony decydentów, a także emerytów, którzy nie muszę nigdzie jechać, bo mamy tutaj sanatorium.
Mnie coraz bardziej nie podoba się pobyt na tym zesłaniu, a właśnie dzisiaj s. Faustynka będzie prosiła Pana Jezusa, aby powiedział kiedy ją zabierze. Już nie dziwi mnie podobieństwo naszych przeżyć duchowych, bo to jest tak jak z doznaniami w ciele: uderzenie sprawia ból, zmęczenie senność, każdy zna cierpienie związane z zimnem, głodem lub pragnieniem.
Na Mszy św. z nabożeństwem do NKPJ byliśmy razem z żoną o 7.30. Przykro mi, bo znowu nie zapalono świec podczas wystawienia Monstrancji. W dzisiejszych czytaniach ścięto dla kaprysu Herodiady największego człowieka, który żył na ziemi...św. Jana Chrzciciela zapowiadającego nadejście Zbawiciela.
Później okaże się, że ten dzień będzie dla mnie ciężki duchowo, bo musiałem nadrobić zaległości, a serce rozrywała modlitwa (ze środy) za pragnących przebaczenia grzechów w myślach.
To naprawdę bardzo ważna sprawa, bo faktycznie w naszych mózgach podejmuje się decyzje dotyczące walki duchowej (poddać się pokusie czy zwalczyć ją w zarodku?). Tam też rodzą się zbrodnie podsuwane przez Przeciwnika Boga.
Jestem zdziwiony, że papież Franciszek nawet nie mruknął o szatanie, a mówił o imigrantach, którym trzeba pomagać i nie pytać o wyznanie. Tymczasem Syryjczycy rozpoznają zbrodniarzy wśród uchodźców. Przecież nie rozwiążemy tego problemu bez padnięcia na kolana i wołania do Boga.
W drodze na Mszę św. wieczorną musiałem uciekać przed nękającą mnie „opiekunką”. To jakby w ramach protestu, bo nie wolno inwigilować człowieka w nieskończoność, a do tego bezczelnie i z zaczepianiem, gdy idę i modlę się w uniesieniu.
Ponieważ jest zagrożenie terroryzmem to znalazłem się w tej grupie...nie wystarczyła sowiecka psychuszka. Moja ucieczka nic nie dała, bo mająca dyżur przyszła za mną na Mszę św. o 19.15 i usiadła po męskiej stronie, tuż przede mną.
To działanie ma charakter karalnego celowego nękania (stalkingu) i jest szczególnie przykre, bo rozprasza przed spotkaniem i zjednaniem z Panem Jezusem.
Eucharystia utrzymywała się bardzo długo w ustach...wprost unosiła się. Nic nie dało wyjście z kościoła równo z zakończeniem Mszy św. bo pani wyszła także w moim kierunku. Ja jestem "wrogiem ludu"...raz przystawiony stempel trudno skasować.
Tych rodaków i ich decydentów jest już trudno zmienić...wołam za nich do Boga, aby nie zginęli marnie, bo kłopoty czekają ich dopiero po śmierci.
Naprawdę nie znałem intencji tego dnia, a nawet wątpiłem, że ją odczytam. W poniedziałek wyszedłem na spacer modlitewny i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Tak się stało, że trafiłem do UMG, gdzie rozmawiałem z panią o braku wdzięczności Bogu naszych mieszkańców, a za to czeka nas jakaś kara.
- No tak, ale wystarczy jeden sprawiedliwy...
- To prawda, może się znajdzie...
Po wyjściu w wielkim bólu odmawiałem moją modlitwę w tej intencji. Zdziwiłem się, ponieważ podczas zawołań napłynęło, że nikt z tego miasta nie stanął po mojej stronie przeciwko powalającemu krzyż i zorganizowanej na mnie nagonce z krzywdą trwającą do dnia dzisiejszego...
Nic nie uczynił nasz poseł i senator, poprzedni burmistrz, który obiecał coś napisać, a także kapłan-dyrektor z Oś. Emaus, który miał przekazać całą dokumentację na ręce abp Zygmunta Zimowskiego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia w Watykanie. Dziwne, bo po czasie otrzymałem powielaną odpowiedź, ale z Ministerstwa Zdrowia.
Powtórzę: nikt nie stanął w obronie naszej wiary i krzyża, a ja widzę, że ci ludzie nie mają błogosławieństwa Bożego...
APEL