Człowiek normalny chodzi do kościoła z żoną na określoną godzinę. Ja kieruję pytania ku Bogu i czekam na delikatne natchnienia. To niby sprawę błaha, ale trzeba być posłusznym w małym i dużym, bo Pan wie najlepiej, co jest dla mnie dobre. Piszę to, aby pokazać jak ważna jest „decyzja chwilki”.
To doświadczenie ma służyć stojącym przed wyborem. Większość pyta sama siebie, analizuje i podejmuje decyzję wg własnego rozeznania. Mszę św. poranne odpadły, bo zaspałem. „Bój” toczy się o 11.00 i 12,00, ale czuję, że mam być o 17.00...z wcześniejszą adoracją Najświętszego Sakramentu, wspólna modlitwą zakończoną błogosławieństwem Monstrancją.
Mojżesz mówił: "(...) kładę dziś przed wami błogosławieństwo albo przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń waszego Pana Boga, które ja wam dzisiaj daję; przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń waszego Pana Boga (...) a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie". Pwt 11, 18. 26-28
Dzisiaj była nauka o wyborze drogi, a właśnie skończyłem opracowanie zapisu „za ginących w drodze do Boga”. Przed tym dylematem stał Abraham, Mojżesz i stoi każdy z nas, bo można wybrać drogę błogosławieństwa lub przekleństwa, budować na skale (Chrystusie) lub na osuwisku (pokazywano takie domy).
Pan Jezus powiedział: „Każdego więc, kto tych słów Moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. (...) Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. (...)”. Mt 7, 21-27
Do czasu Komunii św. byłem normalny. Ciało Zbawiciela ukruszyło się na brzegu, co wskazuje na czekające mnie małe cierpienie. Napłynął obraz skatowanego chłopca, który z tego powodu jest porażony. Moje oczy zalały jego łzy, które widziałem podczas programu „Sprawa dla reportera”. W tym bólu zawołałem:
„Panie Jezu! Uzdrów go! Niech usiądzie i odezwie się do rodziców!
Niech zatańczą przy nim z radości. W Imię Twoje niech się to stanie”...
Ja nie wiem dlaczego taki krzyk wyrwał się z mojego serca, ale w tym momencie mógłbym oddać mu swoje zdrowie. Tego nie pojmie zwykły człowiek, a ja także jestem tym zaskoczony.
W każdym z nas są dwie przeciwstawne osoby: cielesna i duchowa, które nie mogą istnieć bez siebie. Nasza dusza jest obciążona kamieniem w postaci ciała. Po Komunii św. dusza unosi ten ciężar.
„[...] Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą,
kieruj mnie i prowadź przez wzgląd na swe imię. [...]”. Ps 31
Pan sprawił, że znalazłem wywiad Moniki Florek - Moskal; „Cnota buforowa” („Wprost” z 9-16 sierpnia 2009), gdzie Martin Seligmann twórca psychologii pozytywnej wypowiedział sens dzisiejszej intencji;
„[…] ludzie głęboko religijni […] czują się szczęśliwsi i są bardziej optymistyczni niż inni. Po drugie, osobom religijnym udaje się podążać do szczęścia właściwą drogą: maja poczucie, że ich życie ma sens.
Wykorzystują swoje mocne strony, służąc wyższemu celowi, przekraczając siebie. To daje im zadowolenie […] doszedłem do wniosku, że istnieje świecka droga, która wiedzie do Boga. [...]
Możemy wybrać życie na drodze wiodącej do Boga, życie, które ma sens i jest ś w i ę t e. To jest teologia, która mogę zaakceptować. T e o l o g i a s z c z ę ś c i a”.
APEL