Dziadkowi z rakiem płuca wypełniłem dokumenty na zasiłek opiekuńczy, a on wręczył mi kogutka! Dzisiaj straszliwy upał i ten podarunek sprawił mi wielki kłopot.
Udało się wyrwać wcześniej z pracy, a pod garażem znajomy oficer z jednostki wojskowej, gdzie pracowałem powiedział mi o tragicznej śmierci chorążego, który wpadł samochodem na drzewo.
Straszliwy ból zalał moje serce. Popłakałem się, ponieważ lubiłem i lubię żołnierzy. Następnego dnia będzie Msza św. typu wojskowego z orkiestrą i wartą honorową.
Podczas spaceru modlitewnego wołałem za dotkniętych nagłym nieszczęściem i za dusze takich. Przepływały obrazy: ofiar powodzi, wybuchu elewatora we Francji, śmierć dzieci pozostawionych w domu (czad), spalonych, nagle umierających, chorych na nowotwory, zawały i udary.
Płynie moja modlitwa, a właśnie „patrzy” figura Pana Jezusa po ubiczowaniu, która znajduje się na bramie cmentarnej.
Teraz jestem na Mszy św. za ofiarę tragicznego upadku sprzed 23 lat. Ten młody mężczyzna osierocił wówczas maleńkie dzieci. Wzrok zatrzymał Pan Jezus na krzyżu i Matka Boża. Napływają obrazy zgwałconych, okradzionych i tych, którzy zgubili dokumenty.
Po św. Hostii wołam tylko: „Jezu. Tato! Przepraszam za wszystko i proszę o ochronę mojej rodziny”. Żona siedzi skulona z twarzą w dłoniach. Nie możemy wyjść z kościoła.
W tv mówią o tragedii w opolskim zoo, gdzie potopiły się zwierzęta. „Super ekspres” donosi o wypadkach drogowych, samobójstwie ochroniarza oraz zabójstwie i oszukanych przez biuro turystyczne.
Wraca nieszczęście mojej ojczyzny z 17.09.1939 r. („nóż w plecy”): przesiedlani, wysyłani na Sybir, a później zamordowani w Katyń. Wołam jeszcze za dzieciątka nienarodzone. APEL