Na wczorajszym nabożeństwie samoistnie pękła św. Hostia (dokładnie na pół). To oznacza czekające mnie cierpienie. Nawet boję się, ale Pan ma nieskończony repertuar.

    W domu, przed obrazem Jezusa z Całunu zapaliłem lampkę. Wyłączyłem wszystko i patrzyłem na tańczący w ciemności płomień, a dzisiaj  zaspałem na Mszę św. poranną i tylko przez chwilkę wahałem się z wyjściem.

    Na progu kościoła „spojrzało” przebite Serce Pana Jezusa na krzyżu. Nie wiem co oznacza ten znak? Może obraziłem Pana? Jakie cierpienie sprawiłem? Lud śpiewa o Matce do której się uciekamy...to święte misterium.

  Od ołtarza płyną słowa rybaka, św. Piotra; „[...] zostaliście [...] wykupieni  [...] drogocenną krwią Chrystusa. [...] Wyście [...] uwierzyli [...] wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu [...] dusze swoje uświęciliście [...] celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej [...] ciało jak trawa [...] słowo zaś Pana trwa na wieki [...]”.

    15.00 Z radia Maryja płynie czytanie „Dzienniczka” s. Faustyny z jej słowami, że cierpienia duszy zadaje ręka miłująca.

   Idę na „majówkę”, a serce zalewa jasność należności „kar”. To pokazane w sądach, gdzie jeden skazany przyjmuje wyrok w uniżeniu, a inny do końca jest zaparty. W bólu płynie modlitwa po odczytanej intencji (sekundowe błyski z Nieba).

    Jak to się odbywa? Idę normalny i nagle spływa na mnie...odczucie „smutku”...typu tęsknej miłości z poczuciem grzeszności już dawno potrzebującej ukarania. To jakby ogarnięcie mojej duszy? Nie można tego wyrazić.

    Może uczyniłaby to komputerowa kombinacja obrazów + muzyka + myśli, które w kilka sekund porzucają świat i zwracają się ku Bogu. Wołam tylko; „już dawno mi się to należało! jak to się stało, że wcześniej nie zostałem ukarany”? Całość „zajścia” jest darem i zaproszeniem przez Boga. Zwykła modlitwa to mówienie do Boga, a tu rozmowa za Jego przyzwoleniem.

   Niewidomy błaga Pana Jezusa; ”Rabbuni, abym przejrzał”. Moje ciało doznało wstrząsu, serce skurczu, a oczy zalały łzy („dar łez”). Teraz ja wołam do Pana Jezusa; „Rabbuni, spraw, aby ci, którzy mnie krzywdzą przejrzeli”.

   Msza św. trwa 30 minut, a ten kontakt z Bogiem sekundy...dłużej nie wytrzymasz. Dużo ludzi, ale garstka podchodzi do Komunii św. a wśród nich stale uczestniczący w nabożeństwach. Na ten moment siostra śpiewa pieśń „Ojcze z niebios”, gdzie słowa bo dłoń Twoja wszystko może”.

    Znowu pojawiła się bliskość Boga i ból serca. Jak przekazać Ci stan mojej odmienionej duszy zjednanej z Panem Jezusem? To  „oderwanie od rzeczywistości” (wg psycholog) oraz „brak krytycyzmu do własnych przeżyć” (wg psychiatry).

    Wracam z sercem obdarowanym miłością miłosierną oraz pokojem, a tego zbadać się nie da. Łatwiej można ocenić uczucie mojej słodyczy w ustach, ale kremy i krówki dają tylko jej nędzną namiastkę...

                                                                                                                                             APEL