Tak się składa, że ten krótki zapis edytuję ponownie 24 sierpnia 2016 roku podczas trzęsienia ziemi w środkowych Włoszech. Wieczorem pójdę na dodatkową Mszę św. i odmówię moją modlitwę, bo to cierpienie przekracza ludzkie możliwości.

    Wróćmy do tamtego dnia, gdy naszą ojczyznę spotkało wielkie nieszczęście...straszliwa powódź. Ludzie tracili wszystko, a niektórych ściągano helikopterami z dachów...wszędzie królował płacz z bezsilności z powodu utrata dorobku całego życia.

    Dzisiaj fala kulminacyjna ma przejść przez Warszawę, a nadal pada. Nawet przy moim bloku trwa bałagan, bo diabeł - właśnie na ten czas przysłał - brygadę ocieplających blok (efekt wyjdzie po czasie: zagrzybienie).

    Nie wolno nic robić „na łapu capu”, bo o nieszczęście nie jest trudno. Nigdzie nie ma zabezpieczenia, a metalowe elementy rusztowania wciągano nad przechodzącymi. Taki remont powinno zacząć się od Mszy św.!

   Napływa refleksja; jest grupa ludzi, która od dawna walczy o uznanie Pana Jezusa Królem Polski...o oddanie naszej ojczyzny pod Jego ochronę. Ślimaczy się też budowa Świątyni Opatrzności Bożej. Zrozum ból wiedzącego, że Bóg Jest i tylko czeka na nasze zawołanie.

   Nie możemy żyć jakby Boga nie było, a później mieć do Niego pretensję. Trzeba oddać cześć Bogu Prawdziwemu. Dokładnie dwa lata temu pisałem do Donalda Tuska, że Bóg mu nie błogosławi i powinien zrezygnować z funkcji premiera, bo nie wolno mówić; „tak mi dopomóż Bóg”, a postępować wg „róbta, co chceta”.

    Po czasie okazało się, że miałem rację, bo wdał się w konszachty z tow. Putinem. Wszystko mówi zdjęcie z ich spotkania po zamachu. Właśnie zapadła decyzja o ekshumacji zwłok wszystkich ofiar

   Obecny kataklizm to wielkie cierpienie, ale nie jest to kara Boga, który dał nam wolną wolę. Nie chcemy Jego Opatrzności to musimy liczyć na siebie...                                                            

                                                                                                                                      APEL