Przeciętny człowiek nie prosi o Bożą ochronę, nie zawierza się Matce Pana Jezusa, nie słucha Anioła Stróża, nie wierzy w otrzymanie bezpieczeństwa ze strony Michała Archanioła i nie uczestniczy w życiu wiary, a później dziwi się zaskakującymi go zdarzeniami.

    Mamy jechać na zakupy, a dzisiaj będzie masakryczny upał. Wczoraj wzrok zatrzymało przednie koło samochodu z wyraźnie mniejszą ilością powietrza. Po Mszy św. wieczornej podjechałem na stację benzynową, gdzie jest kompresor i zdziwiłem się, bo ciśnienie w nim wynosiło tylko 1.4  bara, a w innych też były ubytki.

    Dzisiaj rano sprawdziłem jeszcze raz, ale już na zimnych oponach (tak jest zalecane) i ponownie uzupełniłem powietrze. „Ruszył” też wskaźnik paliwa, bo myślałem o jego awarii i z wdzięczności podjechałem pod „mój” krzyż i podlałem sosenki w wielkich donicach, bo kwiaty...trzymają się dobrze i są bardzo piękne już długi czas.

     Po wejściu do kościoła na stoliczku były wizerunki św. Michała Archanioła oraz Pana Jezusa po św. Poniżeniu ("Ecce homo")...jakby wyłożone dla mnie, bo wcześniej ich nie widziałem. Podziękowałem za wszystko, a na witrażu wzrok zatrzymał św. Krzysztof. To przypomni się później, gdy w samochodzie "wyciągnie się" się wizerunek tego patrona kierowców.

    Dziękowałem za wszystko, a po Eucharystii, która ułożyła się w zawiniątko ze sklepienia świątyni dodatkowo „spojrzał” Bóg Ojciec. Zdziwisz się, że zwykły wyjazd, a tu tyle zabiegów duchowych, ale ja zapisuję to, co mi się zdarza. Nie jestem przestraszany, ale w taki upał wystarczy zwykła awaria i masz wielki kłopot. Nawet wziąłem ze sobą butelkę wody. 

    W takim zwykłym wyjeździe możesz stracić życie lub zdrowie. Ja przekazuję jak należy prosić o Opatrzność Bożą w naszej codzienności, bo ludzie wołają do Boga Ojca głównie w chorobach ciała i w niebezpieczeństwie, ale już po fakcie. Później dziwią się, że wszędzie jeździli, modlili się, zamawiali Msze św. i to wszystko na nic, bo chory zmarł.

    Tutaj należy dodać, że wcześniej trzeba „ustalić” czy to, co zamierzamy zrobić ma akceptację Boga Ojca, bowiem nie wypada czynić coś wbrew woli Boga, a zarazem prosić o Jego Ochronę. Piszę: nie wypada, bo Bóg da nam ochronę, a zarazem znaki. Faktycznie nie musieliśmy jechać dzisiaj...w drodze powrotnej zderzą się 3 samochody.

    Po dojechaniu do centrum handlowego, gdzie jest chłód i płynie kojąca muzyka, a wszystko jest piękne z różnymi dobrami...łzy zakręciły się w oczach, bo  Bóg pokazuje nam różne namiastki Królestwa Niebieskiego. Ja wiem, że takie istnieje, ale większość...nawet wierzących nie jest przekonana i dziwnie mówi..."jeszcze nikt nie przyszedł i  nie powiedział jak tam jest"!

    Moje serce w tym czasie było przy ofiarach wojny w Syrii, a właśnie na okładce czasopisma było zdjęcie chłopczyka wyciągniętego spod gruzów. Nie ma tam wody, elektryczności i wszystko jest niszczone przez naloty. „Patrzyło” też zdjęcie Putina z książki na jego temat, który wciągnął tam dodatkowo Turków!

    Świat chyli się ku zagładzie, bo III Wojna Światowa już trwa i toczy się etapami. To jest wojna duchowa nad nami (z Szatanem) i nie wygramy jej, bo w niej samoloty i rakiety są nieprzydatne. 

    W tej wojnie potrzebne są worki pokutne i modlitwa z padnięciem na twarze przed Bogiem Ojcem. W bólu krążyłem odmawiając moją modlitwę za ofiary reżimów totalitarnych...  

    Po powrocie do domu poszedłem na wieczorną Mszę św. którą ofiarowałem Matce Bożej, bo wielu woła w różnych potrzebach, ale tylko garstka przekazuje taki dar za innych...

                                                                                                                                   APEL