Nie mogłem spać z powodu nadmiaru kawy jako dopingu przy malowaniu sufitu, ale też ze zmartwienia przeszkodą w założeniu księgi wieczystej na spadek po zamarłych rodzicach.

    Często jest to księga naprawdę „wieczysta”, bo tak dużo jest kłopotów w założeniu tego dokumentu dającego należną własność. Demon wczoraj zepsuł radość z odnawiania kuchni, ale jest to zarazem próba ufności Bogu Ojcu.

    Usnąłem o 2.30 i zerwałem się na pierwszą Mszę św. o 6.30, a podczas przejazdu samochodem do kościoła zostałem zadziwiony, że tak wcześnie wstało bardzo dużo moich znajomych. Nie wiedziałem, że odwiedził nas Donald Tusk...

     Dzisiaj zobaczysz zapowiedź jaką będę miał przekazaną w Eucharystii, ale wcześniej siostra organistka będzie śpiewała podnoszące na duchu pieśni: „O! Panie szukam |Cię i wciąż mi Ciebie brak”, „Pan mój wódź i Pasterz mój” oraz do Boga Ojca u którego pragnę ulgi.

    Eucharystia odwracała się w ustach co najmniej 10 razy, a ja bardzo lubię ten znak. Dobrze, że pojechałem na tą Mszę św. bo później błyskawicznie kupiliśmy wodę, cztery litry mleka, odpowiednia farbę, nową kuchnię gazową z przywiezieniem.

    Wszystko składało się, bo trafiłem na wolnego hydraulika z naszej spółdzielni mieszkaniowej, który zabrał starą kuchnię i zainstalował nową z przyłączem (specjalny wąż gazowy) umożliwiającym przesuwanie urządzenia...

    To sprawiła pomoc św. Józefa, którego prosiłem, aby wszystko się ułożyło. Dobrze, że wczoraj pomalowałem sufit, bo po instalacji kuchni pomalowałem ściany, a żona wszystko wysprzątała. To bardzo ciężka i stresująca praca z wylaniem litrów potu, bo odzwyczaiłem się od wysiłku fizycznego, a od dłuższego czasu byłem słaby.

    Po 20.00 zadzwoniłem do córki zmarłego brata, która nie chciała dać wymaganego oryginału aktu poświadczenia dziedziczenia. Nie wiem na ile wynikało to ze strachu, że straci dokument, a u notariusza może otrzymać taki sam. Mogła też świadomie utrudniać podział, bo ja nic nie otrzymałem, a w tym czasie z czterech budynków korzystają 3 osoby.

    Myślę, że kręciła świadomie, ponieważ brak jej dokumentu odraczał decyzję sądu rejonowego nie wiadomo na jaki czas. Piszę, a w W-wie przejęto budynek poprzez wydarcie strony w księdze wieczystej...później było czterech „właścicieli”, a każdy z nich podnosił czynsz.

    Podczas tej pracy zaskoczenie takimi kłopotami było ciężkim stresem, bo bratanka była niesłowna i wymawiała się „pracą”. Oprócz etatu w szkole prowadzi sklep w pomieszczeniu bez określonej własności (także „moim”). Ja nie choruję na „majątek”, ale jako najstarszy pragnę, aby rodzina żyła w zgodzie, a podział nastąpił „po Bożemu”...

                                                                                                                                           APEL