Podwyższeni Krzyża Świętego

    Zapisuję przeżycia z tego wstrząsającego dnia o 22.40, a towarzyszy mi cisza i piosenka „Białe róże”. W sercu dwa światy...ten z którego płynie tęsknota za Bogiem Ojcem oraz Królestwo Boże zbawionych.

    Nie ma zbawienia poza naszą wiarą w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, a nasz kult krzyża dla wielu nieświadomych braci i sióstr jest głupstwem (stąd „głupstwo krzyża”). Jest to wynik braku Ducha Bożego, który sprawia, że wszystko widzimy od Boga Ojca.

    Oprócz ciężkiej pracy podczas renowacji kuchni muszę zapisywać moje przeżycia, a dawanie świadectwa wiary jest moim ostatecznym powołaniem. Dzisiaj, gdy to opracowuje (21.09.2016) mówi o tym św. Paweł (Ef 4, 1-7. 11-13) i wskazuje, że musimy postępować w sposób godnie powołania...szczególnie w zawodach zaufania społecznego, a cóż dopiero powołanych przez Boga Ojca.

    Po przebudzeniu się w środku nocy siedziałem do 3.30 i pojechałem samochodem na Mszę św. o 7.00, a przed wyjściem w ręku znalazł się wielki krzyż, który żona kupiła mi na jednej z pielgrzymek. Po drodze wstąpiłem do bankomatu, gdzie z kieszeni wyjął się zamiast karty...Pan Jezus po św. Poniżeniu (Ukoronowany cierniami) oraz św. Michał Archanioł.

    Z namaszczeniem ucałowałem obrazki, a kapłan pięknie mówił o dzisiejszym święcie Podniesienia Krzyża Świętego i o krzyżu jako Miłości Boga do nas. W Słowie naród wybrany (Lb 21, 4b-9) zbuntował się, bo w niewoli egipskiej miał chleb i wodę, a na pustyni spożywał marny pokarm. Na zbuntowanych Pan Bóg zesłał węże o jadzie palącym. Tak też jest w naszym życiu, bo nie widzimy łask Boga, a nawet stajemy się wrogami Stwórcy naszej duszy!

    W Ew J3, 13-17 był przekaz, że Bóg Ojciec dał nam Syna, a kto w Niego uwierzy będzie miał życie wiecznie. Ta obietnica trwa dalej i będzie trwała do końca dni ludzkości, a ten czas wyraźnie się kończy. Siostra śpiewała „zbawienie przyszło przez krzyż”, a ja właśnie stałem pod tablicą ofiar, które zginęły w różnych obozach zagłady. Tam jest też Pan Jezus na krzyżu.

    Po Eucharystii, która odwracała się wyszedłem - wstrząśnięty przeżyciami duchowymi - śpiewając „kocham naszą wiarę i 7 słów Pana Jezusa na krzyżu” i podjechałem pod „mój” krzyż, bo były upały i dałem kwiatom i choinkom w donicach 5 litrów płynu.

    Dzisiaj także wszystko się składało, ale nie przybył facet, który obiecał pojawić się po godzinie, aby wyprostować róg ściany gipsowej.  W drodze na pocztę w sklepie...zadziwiony kupiłem taśmę z USA na krzywe rogi. Popłakałem się, ponieważ widziałem działanie św Józefa. Praca przy tym trwała kwadrans.

    Na Mszy św. wieczornej pierwszy podszedłem do Eucharystii, padłem na kolana i przeżegnałem się, a później „patrzył” krzyżyk na piersi s. Faustynki, a to oznaczało jakiś kłopot. To się potwierdziło, bo później zasłabłem...  

    A teraz w nocy zauważyłem, że uśmiecha się do mnie siostra Faustynka, która od dłuższego czasu towarzyszy mi w kłopotach i zapisach. Zaraz zapytasz: jak święta uśmiecha się? Czy przyszła z Nieba?

    Przypominam, że nie mam żadnych kontaktów „osobistych”...nigdy nie słyszę żadnych głosów i nie widzę żadnych osób! Tego nie mogą pojąć koledzy psychiatrzy, którzy są ograniczeni duchowo.

    Ten wizerunek s. Faustynki kupiłem z bardzo religijnym „Super Expressem”, a był ustawiony tak (gra światła), że siostra uśmiechała się, a ja cały czas płakałem. To nagroda za to, że posłuchałem natchnienia, abym wstał i opracował przygotowane zapisy...dodatkowo z radia Plus płynęły moje najbardziej ulubione melodie. 

     Kończę ten zapis 22.09.2026 o 3.33, a ten czas kojarzy się z modlitwami Pana Jezusa, który znał Swoją Przyszłość, a to oznacza, że dokładnie wiedział co Go czeka.

    Popłakałem się podczas śpiewanej piosenki ze słowami: „stoję w oknie...całą noc, łzy mam w oczach tak jak Ty”. Tak właśnie jest z czekającym na nasz powrót Bogiem Ojcem...

                                                                                                                                    APEL