Ps 31[30] „Wybaw mnie, Pan, w miłosierdziu swoim (…) Wydobądź z sieci zastawionej na mnie”…

    Nie mogłem spać i wstałem o 3.33, aby opracować i edytować zapisy, ponieważ mam zaległości, bo czas biegnie jak szalony. Siedziałem do Mszy św. o 7.30, a teraz, gdy zaczynam przekaz z frontu duchowego Bóg mówi do mnie: „podaję ci rękę (…) oddaję ci serce (…).

    Popłakałem się, bo taka jest Prawda. Bóg wyciąga do każdego z nas Rękę i otwiera Swoje Serce, a nawet oddał na bestialską śmierć Syna, Jezusa Chrystusa. Dla ludzkości to za mało! Ty zaraz powiesz, że to śpiewa Cora, ale ona jest tylko środkiem przekazu, bo Bóg mówi do nas przez wszystko.

    Stąd mój ucisk w sercu i łzy (dobrze, że nie widziała ich żona), a to jest przykład działania Ducha Bożego, który sprawia, że piosenka o miłości ziemskiej kieruje mnie ku Bogu i miłości prawdziwej,bo wiecznej.

    Na początku nabożeństwa w serce wpadło zawołanie do Boga Ojca, aby zmiłował się nad proszącymi o to. Ogarnij cały świat, a szczególnie normalnych ludzi zaskoczonych wojną w Syrii. Wciąż mam obraz małego chłopczyka przestraszonego zranionym dziadkiem lub ojcem.

    Teraz płynie czytanie z Księgi Koheleta Koh 1, 2-11 opisujące działanie tego świata stworzonego w Mądrości Bożej z wnioskiem, że mamy do czynienia z „marnością nad marnościami”, bo nic nie da nasz trud, pokolenie przychodzi i odchodzi, słońce wschodzi i zachodzi, rzeki płyną, a morze nie wzbiera, wiatr krąży i nikt nie będzie o nas pamiętał po czasie.

    Ja widzę to inaczej, bo za oknem ciężko pracują robotnicy budujący drogę ze światłami na skrzyżowaniu oraz układający chodniki i asfaltujący ścieżkę rowerową, a to przykład marności, bo po czasie zniszczy się.

     Psalmista na ten moment wskazuje na Boga Ojca dla którego tysiąc lat jest jak wczorajszy dzień, a my jesteśmy obracani w proch. W proch jest obracane nasze ciało, które na ziemi podlega różnej udręce, abyśmy przebudzili się ku życiu wiecznemu i nie pokładali ufności w marnościach ziemskich.

    Eucharystia ułożyła się w postaci łodzi.  Dobrze, że pisałem w nocy, bo później byłem słaby i dodatkowo czekaliśmy na zabranie pralki, która zepsuła się, a jest na gwarancji.

   Z radością pojechałem na Mszę św. wieczorną, a Eucharystia odwracała się i ułożyła ochronnie.  Próbowałem dodzwonić się do Izby Lekarskiej, bo pragnę mediacji, ale nie udało się.

    To nie jest przypadkowe, bo zdenerwowałbym się kontaktem z łamiącymi zasady etyki zawodowej, którzy robią wrażenie czuwających nad jej przestrzeganiem. Więcej mogę uczynić wołając w ich intencji, a Bóg Ojciec znajdzie na nich sposób, aby się przebudzili i nawrócili...

                                                                                                                                      APEL