Po 4 godzinach snu obudziłem się przed 2.00, a z radia płynęły melodie z nutą nostalgii. Wówczas moje serce zalewa tęskna miłość do Boga Ojca i Pana Jezusa. To jest podobieństwo do pierwszej miłości ludzkiej (czystej) i tak się stało, że znam te dwie postacie.

    Pierwsza miłość gaśnie z czasem, a ostatnia...do Boga rośnie. Człowiek jest stary, a miłość coraz większa, dojrzała. To wszystko jest nieprzekazywalne, a Pan Bóg przychodzi do nas nagle, bo przecież nie planowałem obudzenia i tych pięknych melodii z napływem miłości i krzykiem „Jezu! och mój Jezu!”.

    Teraz rano Pan Jezus mówi do mnie (także przez piosenkę)..”będziesz Mój, Mój...nie znasz chwili, ni dnia, już nie będziesz dla nikogo...”. Popłakałem się i padłem na kolana z zawołaniem: „Panie Jezu! Ja już jestem Twój, Twój, Twój!”...

    Jakże Bóg nas zaskakuje, a właśnie mam komputer niesprawny po uszkodzeniu konta i naprawie, która uniemożliwia normalne jego działanie, bo mogę wejść tylko - przez zakładkę - na moją stronę. Ktoś powie, że piszę o głupstwach, ale wiedz, że moje dni są policzone, a ostatecznym celem mojego życia jest codzienne dawanie świadectwa wiary...prosto z frontu walki duchowej.

    Przy okazji aktualnych zapisów opracowuję i edytuję zapisy dziennika z różnych lat...często są one wynikiem prowadzenia przez Boga. W ramach walki z wiarą pojawiają się różne przeciwności, a możliwości szkodzenia są nieskończone.

    Dlatego na Mszy św. wieczornej w zeszły piątek poprosiłem o pomoc s. Faustynę, bo ona rozumie moje pragnienie służenia Bogu z dawaniem świadectwa. Miałem wskazany zakład do którego mam się udać, a wcześniej edytować w pokoju zapisy dołączone do 20.09.2016.

    Jak myślisz, co na to mógł mi zaproponować Przeciwnik Boga? Pojawiła się pokusa zostawienia w złości tam, gdzie nie poradzili sobie z problemem, a ponieważ nie reagowałem to demon podsunął dzwonienie do Izby Lekarskiej, bo nie odpowiedzieli na mój ostatni list dotyczący ugody, ponieważ jeszcze nie chcę mojej krzywdy oddawać w ręce prawników pomagającym przy kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

    Wyświęciłem mieszkanie, pocałowałem Pana Jezusa z Sercem w koronie, opracowałem i edytowałem zapisy i oddałem komputer we wskazane ręce. Zobacz jak pomaga zawierzenie Bogu, a ludzie proszą tylko o pomoc w ciężkiej chorobie lub wielkim nieszczęściu. Nie mówię, że nie trzeba wówczas modlić się, dawać na Mszę św. bo nigdy nie wiemy jaki byłby przebieg zdarzenia.

      Przecież mała ranka może spowodować sepsę. Poproś kiedyś w małej sprawie, ale ważnej dla ciebie i zauważ pomoc, podziękuj, a będziesz wiedział o czym piszą. Człowiek wielki i bogaty zgłasza się do swoich ludzi w otoczeniu, którzy wszystko załatwiają, a on czuje się wielki i pełen mocy.

   Na Mszy św. wieczornej stałem w ciemnym kącie, a po Eucharystii miałem wielkie pragnienie mówić o Bogu i zapraszałem do kościoła na Mszę św.!

                                                                                                                                      APEL