Na dzisiejszej Mszy św. porannej o 7.30 trwały rozproszenia, a ich zapowiedz napłynęła już w drodze do kościoła. Nie mogłem nawet odmówić modlitwy „Anioł Pański”, a tym bardziej odczytać wczorajszej intencji modlitewnej, która napłynie po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii (za tych, którzy nie wierzą w moc i ochronę Bożą).

   Możliwość rozmyślań jest nieskończona, bo szatan dysponuje inteligencją nadprzyrodzoną i ma dostęp do naszego losu, pragnień i słabości.

    Dzisiaj Bóg pytał Hioba o jego moc w stosunku, a ten stwierdził: „Jam mały, cóż Ci odpowiem?”. Psalmista i śpiewana piosenka wyraża to w jednym zdaniu: „O! Ty, Przedwieczny, który lat tysiące gasisz i zapalasz słońce”. Tam padły też znamienne słowa Boga Ojca, że: „Grzesznikom światło odjęte i strzaskane ramię”.

    Mnie dziwi wyniosłość niewierzących i wrogów Boga, bo w małym mieście znam wszystkich i ich poglądy. Najgorsi są opętani przez poprzednią władzę z pragnieniem i satysfakcją ze szkodzenia w różnej formie...w tym robienia żartów z mającego łaskę wiary. System bolszewicki nie zna przegranej, bo to oznacza słabość, a oni są bardzo mocni i wieczni...

    Psalmista wyjaśnia to w Ps 139[138], bo Bóg przenika nas, zna nasze myśli i pragnienia, wie kiedy siedzimy i wstajemy, spoczywamy lub chodzimy i wie o naszych wszystkich drogach. Można powiedzieć, że jesteśmy na wiecznym podsłuchu, podglądzie wraz z odczytywaniem naszych myśli. Nic nie da ucieczka na krańce ziemi. Tak czynili różni ludobójcy zamiast krzyknąć „Boże przebacz”...

    Pan Jezus wskazał dzisiaj, abyśmy nie zatwardzali naszych serc. Ja to wszystko wiem i jest mi bardzo przykro, że szatan, który małpuje Boga omamił ludzi z władzy, którzy ujrzeli we mnie wroga, a nie w sprowadzanych do nas islamistach z zasłoniętymi oknami, którzy nie chcą mieć z nami nic wspólnego.

   Zapraszasz kogoś do swojego domu, a on zachowuje się jak władca...to u nich prawidłowość. Od kogo mają takie wytyczne, bo Bóg kocha nas wszystkich, a ich bardziej ode mnie. Cóż da im miłość swoich i zamykanie się we wspólnocie, która neguje Prawdę, że mamy wspólnego Ojca Stworzyciela, a przez to jesteśmy braćmi. Dowiedzą się wszystkiego po śmierci, ale będzie za późno.

    Mój stan odmieniła dopiero Eucharystia. Wyszedłem z kościoła i na ławce odczułem działanie Ciała Pana Jezusa...chciałbym tu zostać i trwać w ciszy z Panem Jezusem.

    Nagle dzień został zepsuty przez telefon od córki, która od dłuższego czasu nie dawała znaku życia. Przypomniała sobie o nas jako „goła i nie wesoła” (”kochane pieniądze przyślijcie rodzice”), a to w jej języku „pożyczka” na wieczne oddanie.

    Z tego wszystkiego wylałem kawę na dywan i podłogę, a podczas wyjeżdżania na Mszę św. wieczorną lekko obtarłem błotnik samochodu, bo normalny wyjazd był zamkniety (asfaltowano drogę).

    Ponadto w ręku znalazł się większy krzyż, który żona kupiła dla mnie na pielgrzymce, a w internecie wzrok zatrzymał tytuł: „Koszmar się zaczął” i tak będzie aż do poniedziałku...

                                                                                                                              APEL