Koniec dyżuru, a myśl uciekła do Ducha Świętego i zacząłem wołać do Boga w intencji ludzi samotnych:

    „Panie! Ty możesz sprawić, że wielu samotnych, porzuconych, odepchniętych zrozumie, że Ty stale jesteś z nimi i czekasz ze swoją Ofiarną Miłością. Wielu modli się o łaskę samotności...pozwól im zbliżyć się do Ciebie, bo chcą jednoczyć się z Twoim osamotnieniem. Często w samotności odnajduje się prawdziwą drogę prowadzącą do przemiany wewnętrznej dającej rozwój duchowy. Pomóż im, Jezu!”

   Pomyślałem o mojej pacjentce chorej z powodu samotności. Od czasu, gdy pocieszyła mnie pozdrowieniem: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” całkiem inaczej patrzę na jej cierpienie i jej prośby.

    Teraz mam wyjazd do napadu psychozy alkoholowej. Pacjent całą noc chodził po podwórku ze swoim ojcem, który zmarł przed rokiem.

-  Czy widział pan diabła? Wstydził się odpowiedzieć, ale spostrzegam, że coś takiego przeżył.

-  Na pewno nie miął napisane na czole, że to diabeł, ale pan wiedział, że to jest Bestia!

-  Tak, tak...miał twarz strasznego goryla!

-  Czy widział pan Matkę Boską? Czy straszyła?

-  Widziałem, ale nie straszyła tylko uspokajała!

    Mam chwilę czasu i przed przyjęciami zapisuję refleksje z czytanej książki. Ponownie wróciła myśl do łaski uzdrawiania. Czy naprawdę wytrzymałbym napór chorych?...czy to moja droga z niepokojem i naporem pieniędzy?!

   Kołaczcie...tak trzeba kołatać, ale nie jest powiedziane jak długo. Wiadomo, że w Królestwie Bożym czekają na nasze prośby. Sytuacja przypomina zabłąkanego i zmarzniętego, który stoi pod oknem chaty z płonącym wewnątrz kominkiem...wchodzisz wreszcie i ogrzewasz się, a ciepło i światło przenika całe ciało.

   Tak samo jest po odnalezieniu Pana Jezusa, ale zwykłemu człowiekowi jest trudno to zrozumieć, bo musi sam to przeżyć!

    Jeśli tego doznasz, będziesz się wszystkim chwalił. Na pewno uznają cię za nienormalnego. To jest tak jak z pierwszą miłością..musisz komuś powiedzieć o twojej wielkiej tajemnicy. Nie możesz z tą radością wytrzymać.

   Zauważysz, że nie jesteś tym samym człowiekiem (przemiana wewnętrzna, duchowa odnowa), bo szukasz modlitwy, odosobnienia, poszukujesz Słowa Bożego. Po pewnym czasie stwierdzasz, że masz moc pochodzącą od Boga i widzisz wielki sens i dar sakramentów, a szczególnie Eucharystii.

   Te dary otrzymałeś będąc jeszcze „starym człowiekiem”. Teraz pragniesz je odnowić, a takim potwierdzeniem jest Chrzest w Duchu Świętym propagowany na Zachodzie. W tej radości powstają grupy do 15 osób tworzące wspólnotę pielgrzymującą do Królestwa Niebieskiego.

    Podczas oczekiwania na żonę z radia samochodowego płynie melodia El Condor, która przywołuje wspomnienie śmierci naszej rocznej córeczki. To było w pierwszy dzień Wielkanocy, cała rodzina siedziała przy stole, a właśnie był telefon ze szpitala, że córeczka nie żyje.

   Wracałem bez słowa...jak mam to powiedzieć żonie, która w domu gotowała jej kaszkę! Wszedłem za drzwi w naszym pokoju i popłakałem się. Wówczas płynęła ta melodia, która od tego dnia jest dla mnie najpiękniejszą na świecie.

    Wszyscy wróciliśmy do stołu, a ja - po rozpoczęciu śniadania - wstałem i powiedziałem: „Marta nie żyje".                                                                                                                                APEL