Obudziłem się o 3.00 i tak dotrwałem do Mszy św. o 6.30 na której otrzymałem Eucharystię, którą trzymałem w ustach jak najdroższy skarb i pragnąłem, aby odwracające się Ciało Pana Jezusa nie uległo rozpuszczeniu.

    Po kawie skończyłem edycję strony z dnia 02 października. Nic nie zapowiadało kłopotów, bo wczoraj infekcja u żony wyraźnie cofała się, a ona wracała do zdrowia. Jednak nie wytrwała na nabożeństwie różańcowym, a ze strachu spowodowanego działaniem ubocznym antybiotyku chciała jechać do szpitala.

   Nie wiedziałem, co mam uczynić, ale miałem natchnienie, aby napisać krótką informację dla lekarza do którego trafi. Trafiliśmy do dyżurującej w ramach działalności lekarzy rodzinnych, gdzie otrzymała inny lek za 2 złote, a wydaliśmy już 200 na źle tolerowane. Zobacz nasze drogi i Drogi Boga...

    Zapytałem żonę czy mam jechać na Mszę św. wieczorna z podziękowaniem, bo widziałem jej uspokojenie i zadowolenie, ale powiedziała, że mam jeszcze zaczekać (czytaj: podziękujesz jak wyzdrowieję), bo postanowiła, że w poprawie będzie chodziła na dwa nabożeństwa dziennie.

    Pokręciłem głową i po drodze do kościoła wstąpiłem do lekarki, której podziękowałem za trafny wybór leku (za 2 zł), który żona dobrze znosiła. Ruszyłem samochodem na spotkanie z Panem Jezusem i z płaczem wołałem do Boga...za tych, którzy za nic nie dziękują! To powtarzałem jakby w przepraszaniu Boga, bo ludzie nie rozumieją swojego obdarowania.

    Następnego dnia, na Mszy św. zdziwiony usłyszę Słowo (Łk 17, 11-19): Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie.

    Natomiast w Ew (Łk 17, 11-19) Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych, a z podziękowaniem przybył tylko jeden! Córka nigdy nie podziękowała za otrzymane mieszkanie...nigdy w nim nie byłem, a teraz dodatkowo „przeniosła się” ze swojego ciepłego mieszkania na wynajmowanego, gdzie dopiero dzisiaj zaczynają grzać.

    Dobrze, niech zasmakuje „wolności”, bo nawet swojej złotówki nie dołożyła, a miała tak wielki dar. Zobacz jak szatan miesza w głowach odwróconym od Boga, których serca są zatwardziałe i pewne swego.

    W kościele trafiłem na prawie pusty kościół, rozświetlony po ślubie, pięknie przystrojony w białe róże z palącymi się lampionami. Odniosłem wrażenie, że tak wchodzą święci męczennicy do Królestwa Bożego, a siostra w tym czasie śpiewała piękne pieśni do Matki Bożej. Eucharystia ułożyła się ochronnie, a  po Mszy św. poprosiłem o podarowanie dla żony białej róży, która pozostała na klęczniku pary młodych (poświęcona).

    Dzisiaj, gdy to edytuję nadal stoi w wazonie...jak świeża, a minął cały tydzień!

                                                                                                                                           APEL