Dzisiaj Pan pokazał mi co oznacza nagłość Jego zawołania (spotkanie), a nawet odwołania (śmierć). Na Mszy św. porannej od Ołtarza św. płynęło Słowo (Ew Łk 12, 35-38);

    << Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie (…) podobni do ludzi oczekujących powrotu swego Pana (…), aby Mu zaraz otworzyć (…) szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie >>. Czy naprawdę przyjmujesz to o s t r z e ż e n i e?

    Następnego dnia Pan Jezus powtórzy to w Ew. Łk 12, 39-48 „(…) bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie (…) Szczęśliwy ten sługa, którego Pan powróciwszy zastanie (…) Postawi go nad całym swoim mieniem (…)”.

    Nagle otrzymałem zaproszenie na wyjazd do Łagiewnik. Krótki czas na decyzję, a tu zła pogoda i wątpliwości. Każdy z nas chciałby wszystko zaplanować, jechać wyspany, syty i po kawie, w pełnym słoneczku, szeroką drogą bez śmigających kamikaze.

    Pomyślałem o Izraelitach wędrujących 40 lat przez pustynię (777 postojów). Napłynęły słowa dzisiejszego Psalmu; „Przychodzę Boże pełnić Twoją wolę”, a serce zalało poczucie ostatniej szansy! To prawda, przecież jutro mogę zachorować lub umrzeć. Jak poczuję się nie przyjmując tego zaproszenia? Przecież sam zwołuję wszystkich do Domu Bożego.

    Zabrałem czytania, a w komentarzu wzrok padł na zdanie; „Jezus pragnie, aby Jego uczniowie zawsze byli gotowi na spotkanie z Bogiem”. Czuję, że jest to intencja modlitewna dnia i tak się okaże. Z modlitwą jedziemy do miejsca świętego. A ja kilka razy proszę, aby proboszcz niskim głosem zaśpiewał po drodze; „Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy…”.

    Jeżeli myślisz, że w takim miejscu doznasz niesamowitych przeżyć to się rozczarujesz. Pan wskazał mi kapłana, który rozumiał pragnienie prawdziwego przebaczenia wrogom, a to wystarczyło, abym nabrał potrzebnej mocy. Na ten moment Pan Jezus mówi; << Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą (…) A wasza nagroda będzie wielka (…)”.

    Zrozumiałem dlaczego Pan przywiódł mnie tutaj...chodziło o moje serce, bo sam nie dawałem rady odmienić się. Zapragniesz wsparcia, a Pan zaleje cię mocą! Jeżeli nie pokonasz bariery; „Ojcze wybacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”…nie zostaniesz świętym.

    Nie dziw się temu słowu, bo to zadanie dla każdego…inaczej nie otworzą furty do Królestwa Bożego. Nie możesz wejść tam z zaplamionym sercem, a nikomu nie życzę Czyśćca, bo tam dowiesz się, że masz Ojca Prawdziwego i uzyskasz pragnienie spotkania z Nim, a nie p o z w o l ą.

    Podczas Eucharystii ludzie klęczeli wokół ołtarza, a Pan Jezus podszedł prosto do mnie. Ty widzisz po swojemu, a ja wiem, że kapłan dostał takie natchnienie. Komunia św. pękła prawie z trzaskiem na pół, a to oznacza ”My”…Pan Jezus mówi wówczas, że Jest ze mną na tym wygnaniu. Łzy zalały oczy podczas poświęcenia krzyżyka i różańca, które mi towarzyszą.

    To dwie chwilki przeżyć…tak mało, a tak wiele. Wracamy z modlitwą i dyskutujemy. Problem; jak może istnieć piekło, gdy Bóg jest tak miłosierny? Mówię; miłosierdzie trwa do ostatniego tchnienia i jeszcze chwilkę. Dlatego trzeba czuwać, trwać na modlitwie, nie czekać, bo czas płynie.

    Możliwość kolizji dodatkowo wskazała na marność naszego bytu, a śmierć to moment po którym dochodzi do prawdziwego spotkania z Bogiem. Po śmierci czeka nas Sprawiedliwość Boża, ale miłosierdzie trwa dalej w Czyśćcu.

    Nie lekceważ tego, co głosi Kościół katolicki. Wróć do Boga…do Domu Pana (kościoła), który jest namiastką Królestwa Niebieskiego. Jeżeli drgniesz w sercu to pojawi się Przeciwnik Boga! Jak poznasz jego atak? Zapisz, co masz w głowie, przeanalizuj, a zobaczysz. Ochroni Cię Matka Boża, wzięty do ręki różaniec lub obrazek św. Michała Archanioła.

    Dzień kończy się snem. W czasie jakiegoś festynu z dużą ilością ludzi i dzieci na horyzoncie pojawiła się wielka ognista kula. Nie było słychać wybuchu. Ogień błyskawicznie rozlewał się. Wszyscy stanęli jak wryci, rozległ się krzyk i bieganina pełna bezradności.

    Ja miałem świadomość wybuchu jądrowego, a to wydarzenie przechodzi wszelkie wyobrażenie. Wojna i śmierć nagła to wielki sukces Szatana, ale ja w tym śnie wiedziałem, że jestem pojednany z Bogiem w Łagiewnikach! Biegłem i wołałem do Nieba, że jestem gotowy na spotkanie z Panem.

     Po przebudzeniu padłem na kolana i z płaczem podziękowałem Panu Jezusowi za wielką łaskę.                                                                                                             

                                                                                                                                        APEL