Wczoraj chciałem spotkać się z jednym z kapłanów, bo szukam pomocy, ale właśnie zasłabł. Teraz zdziwiony słucham Słowa o nieszczęściu Hioba do którego przyszedł posłaniec i rzekł:

     „Woły orały, a oślice pasły się tuż obok. Wtem napadli Sabejczycy, porwali je, a sługi mieczem pozabijali (...) Ogień Boży spadł z nieba, zapłonął wśród owiec oraz sług i pochłonął ich. (...) Chaldejczycy zstąpili z trzema oddziałami, napadli na wielbłądy, a sługi ostrzem miecza zabili. (...)

    Twoi synowie i córki jedli i pili wino w domu najstarszego brata. Wtem powiał gwałtowny wicher z pustyni, poruszył czterema węgłami domu, zawalił go na dzieci, tak iż poumierały (...)”.

     Hiob wstał, rozdarł swe szaty, ogolił głowę, upadł na ziemię, oddał pokłon i rzekł: "Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Pan dał i Pan zabrał. Niech będzie imię Pana błogosławione". Hi 1, 6-22  To szokuje, bo wszystko tracisz i błogosławisz Boga!

    Teraz płyną słowa psalmu (Ps 17, 1-3. 6-7), a to moje wołanie: Rozważ, Panie, słuszną sprawę, usłysz moje wołanie (...) Niech wyrok o mnie wyjdzie od Ciebie, Twoje oczy widzą to, co sprawiedliwe (...) Wołam do Ciebie, bo Ty mnie, Boże, wysłuchasz (...)”...

     Po Komunii św. słodycz zalała usta i serce, a pokój duszę. W tym stanie trafiłem na pocztę, gdzie odebrałem długo oczekiwany list. Smutek zalał serce. Smutek, bo wielka jest moc przeciwników Krzyża Pana Jezusa. Kilka godzin pisałem protest obnażając łamania prawa, a wręcz manipulacje kolegów.

    Wychodzę na Mszę św. wieczorną, a w TV płacze rodzina powodzian, która mieszka w budynku gospodarczym blisko trzody chlewnej. Stary człowiek płacze, łzy lecą po jego twarzy i mówi, że pociesza go pogłaskana świnia.

    Rząd „przekazuje” wszystko urzędnikom na dole, a oni przeganiają potrzebujących. Na tablicy ogłoszeń przed kościołem jest informacja o personelu szpitala, który odkupił 470 łóżek, które miano złomować (nie wolno podarować), a zostaną wysłane do potrzebującym w Afryce!  

   Trwa tragedia osób i rodzin katastrofy drogowej w Niemczech (nasz autokar otarł się o filar mostu). Brak informacji w jakim szpitalu są ranni, trzeba identyfikować zwłoki ofiar. To jeden płacz i wołanie do Nieba.   

   W środku nocy wstydzę się spojrzeć w św. Oczy Pana Jezusa z Całunu, bo doznane przykrości są niczym w stosunku do Męka Zbawiciela lub cierpień wspomnianego  św. Wincentego, którego porwano podczas rejsu na Morzu Śródziemnym...został zabrany w jasyr jako niewolnik.

  Po szczęśliwej ucieczce zaczął dostrzegać ludzką nędzę, poświęcił się ubogim, niósł pomoc głodującym, dotkniętym nieszczęściami i zniszczeniami wojennymi...trafił też do galerników

   Idę w deszczu i prawie z płaczem odmawiam moją modlitwę. Wracają obrazy powodzian, skazanych na śmierć, rodzina samobójcy, 1000 osób, którzy nie mogą wrócić z wczasów (Orbis Ravel).

   Napłynął obraz matki z dziećmi, które po śmierci męża nie chodzą do szkoły, bo nie ma kto ich przenosić przez strumień. Jeszcze Czeczeni, Gruzini, czekający na przeszczepy, ciężko chorzy. Tylko Bóg zna ich krzyk rozpaczy...                                                                                    APEL