Wczorajszej nocy byłem na spotkaniu z tow. Putinem...w małej salce jakby parafialnej z poczuciem pewnego respektu, ale czuło się jego nieszczerość. Podczas rozmów podawałem ciepłe mleko o które poprosił także gość, ale kubek przewrócił się. W moim odczuciu czeka mnie jakiś niefart i strata finansowa.

    Trafiłem na Mszę św. o 7.30 i zaskoczony słuchałem Ew Łk 12, 54-59 w której Pan Jezus mówił do mnie: „Gdy idziesz do urzędu ze swoim przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do ugody, by cię nie pociągnął do sędziego (...)”, bo dzisiaj planowałem spotkać się z prawnikiem w Starostwie, który udziela porad mieszkańcom.

   Przeszkody były już wcześniej, bo zniechęcano mnie („dzisiaj urzęduje, ale go nie ma i nie wiadomo czy będzie”) i odsyłano, bo „to nie jest sprawa tego urzędu”. Ja zapoznałem się z tą metodą, a każdy może ją ujrzeć w aferze reprywatyzacyjnej. To jest wynik napaści na nasze państwo (wejdź: Jak napaść na państwo? Jurij Bezmienow).

    Jednym z jej trików jest fałsz rządzących od dołu do góry, a wszystkie instytucje - dla zmylenia - mają bardzo piękne nazwy. Na krzywdy obywateli zawsze odpisują niscy rangą urzędnicy, którzy operują językiem pełnych obłudy.

   To jest „bardzo sprytne”, bo w razie czego można na nich wszystko zwalić i przenieść ich na wyższe stanowisko! Teraz widzimy to w demonicznych protestach („czarnych”) zwolenników cywilizacji śmierci! Nie ujrzysz tego bez łaski wiary i Światła Boga naszego.

    Eucharystia ułożyła się ochronnie, a to mnie uradowało, bo mam jechać do sąsiedniego powiatu po dokument dotyczący spadku. Przed wyjazdem poprosiłem o ochronę św. Michała Archanioła oraz św. Krzysztofa i św. Floriana, bo padał deszcz i było ślisko.

    Wszystko się składało, dokument był już gotowy, a na skrzyżowaniach „prowadziły” mnie - w jedną i w drugą stronę - zielone światła. Próbowałem modlitwy, ale nie szła. Tuż przed domem, gdy jechałem około 80 / godzinę posłuchałem kuszącego natchnienia („będę wcześniej w domu, bo czeka żona”) i skręciłem w pierwszy zjazd, ale tam jest ogr. szybkości do 40 km/godzinę (miałem 50-55), a przyhamowanie sprawiło, że samochód zrobił kółeczko odbijając się od bandy.

   Nic się nie stało, podniosłem tablicę rejestracyjną, bo pękła plastikowa obudowa (5 zł) i tylny błotnik w miejscu poprzedniego uderzenia przez kogoś na postoju i to pod sądem!

    W takim momencie widzisz naszą nędzę, bo powinno się już zmienić opony, a w czasie deszczu jechać niezwykle ostrożnie. Kręciłem się podenerwowany, ale dopiero w drodze na Mszę św. wieczorną miałem natchnienie, aby podjechać pod dom naprawiającego takie szkody...właśnie był przy otwartej bramie wjazdowej.

   Padłem na kolana przed Monstrancją i zostałem pobłogosławiony na koniec nabożeństwa różańcowego, a późniejsza Eucharystia przyniosła pocieszenie...

   Na Mszy św. wzrok zatrzymała stacja; „Pan Jezus zdejmowany z krzyża”. Tak, bo dziękowałem Bogu za Jego Opatrzność z ukazaniem naszej marności, a także za otrzymaną nauczkę! My czynimy to po otrzymaniu wyproszonych łask, ale rzadko widzimy dobro w kłopotach.

    Przykładem jest rodząca w bólach, której późniejsza radość jest trudna do opisania. Tak jest teraz ze mną, bo dzisiaj, gdy edytuję ten zapis...samochód mam jak nowy!

                                                                                                                                  APEL