O 3.00 w nocy padłem na kolana i podziękowałem Bogu za wszystko. Poprosiłem, aby Deus Abba był ze mną w tym tygodniu. Wiadomo, że Bóg jest stale przy każdym z nas, a szczególnie baczy na rozpasanych, odwróconych i idących na pewną zagładę.

    To rozumie każdy normalny ojciec i matka ziemska. W mojej prośbie chodziło o ochronę żony, bo nie chciałem, aby przejęła się pękniętym zderzakiem samochodu, który miałem uszkodzony już wcześniej i to pod sądem przez ich pracownika.

   Zobacz cały ciąg zdarzeń, bo w modlitwie poprosiłem o to, aby jej lęki i smutki przeszły na mnie (przyjęcie dobrowolnego cierpienia zastępczego). Cóż mogło mnie zasmucić? Moją największą radością jest samochód, który służy mi jako podwód do uczestnictwa w Mszach Świętych...także w sąsiednich parafiach oraz do podjeżdżania pod krzyż. 

     Ten najświętszy znak leżał na ziemi - powalony przez czas - z wielką figurą Pana Jezusa złamaną na pół. Podniosłem go, a był to początek mojego nawrócenia (nomen omen) i od 25 lat opiekuję się tym miejscem...tak jak wszyscy grobami swoich bliskich.

   Wczoraj nie udało się wiele opracować, a teraz siedziałem aż do pierwszej Mszy Świętej. Po wyjściu z kościoła na parkingu stał patrol policyjny...może liczono na jakąś ewidentną niesprawność, a ja miałem tylko ukruszoną tylną lampę, ale całkowicie sprawną.

  Podjechałem i zapaliłem znicz pod „moim” krzyżem, zamówiłem nową lampę i samochód zostawiłem w warsztacie. Naprawdę zostałem uwolniony od ucisku, którym było uchronienie żony przed niepotrzebnym zmartwieniem...mogłem wreszcie spokojnie zjeść obiad i wyspać się.

   Nie wiedziałem, że będę miał tak wielką radość z podjęcia tego cierpienia zastępczego, bo w tym czasie wyraźnie widziałem zdrowienie żony...i z płaczem dziękowałem za jej ochronę. Ponadto, wysprzątałem garaż i przygotowałem opony do wymiany. Pan Bóg tak właśnie obdarowuje przyjmujących krzyże innych, ale musisz to zauważyć i podziękować.

   Lekarze, którzy uznają, że jesteśmy tylko jednością psychofizyczną i wykluczają możliwość interwencji Bożej uśmiechną się, bo wierzą tylko w moc leków oraz rady psychologów, a to dla mnie jest dziwne i świadczy o ich indolencji, a nawet ignorancji duchowej...

                                                                                                                            APEL