Pierwotna intencja tego dnia dotyczyła miłości Boga Ojca, ale przed zakończeniem opracowania miałem rozterkę, bo pasowała wdzięczność Bogu za otrzymaną pomoc o którą prosiłem w modlitwach. Czekałem na jakieś natchnienie, a z włączonego radia usłyszałem rozmowę na temat próśb wiernych kierowanych do świętych, którzy są pewnymi pośrednikami do Boga w pomaganiu nam.

    Stwórca zna nasze problemy i czeka z niesieniem pomocy dla pełnych ufności, a jego d r o g i nie są naszymi. Bardzo trudne jest pełne zawierzenie Bogu, bo wówczas demon podsuwa i to w kościele (dla uwiarygodnienia natchnienia) działania sugerujące, że są od Boga. Tak było w dochodzeniu przeze mnie sprawiedliwości w Izbie Lekarskiej, bo prosiłem w modlitwach, ale działałem sam „zapewniany” takimi natchnieniami.

    Tutaj przedstawię trzy bieżące problemy w których otrzymałem pomoc po modlitwie:

1. w ramach przyjęcia cierpienia zastępczego w intencji żony uszkodziłem tylny błotnik w samochodzie. To głupstwo, ale chodziło o to, aby tego nie zauważyła. Dzisiaj odebrałem już samochód i pełen radości dziękowałem Bogu za pomoc uzyskaną w modlitwie.

    Dopiero po czasie uprzytomniłem sobie sobie nietakt, bo prosiłem Boga Ojca, aby był w tym tygodniu ze mną, a z wielkiej radości po pomalowaniu "spawanego" plastiku obtarć pojechałem po alkohol dla mechaników. Nawet spadł wizerunek św. Michała Archanioła, który mam w samochodzie, bo wcześniej przyrzekałem, że nie będę czynił tego.

   Na dwóch Mszach Świętych otrzymałem Eucharystię, która ułożyła się w laurkę, a to była pewna forma pochwały za przyjęcie tego cierpienia zastępczego.

2. nastąpił postęp w sprawie spadkowej po zmarłych rodzicach z całkiem nieprzewidzianymi kłopotami dla tych, którzy zagarnęli całość spadku. Po otrzymaniu księgi wieczystej dowiedzieli się ile mają majątku wg prawa. Ja swoją część mogę sprzedać komuś obcemu, ale mamy się spotkać, a tak powinno być już 5 lat temu.

3. Pan Bóg sprawił, że nieoczekiwanie skontaktowałem się z Rzecznikiem Praw Lekarzy. Ponadto w internecie znalazłem kontakt z kolegą, który w 2008 roku nie był obecny na komisji lekarskiej, a stwierdził, że jestem chory psychicznie!

    Napisałem do niego i zadzwoniłem...musimy się jakoś pogodzić, bo trwa Rok Miłosierdzia! Może wreszcie drgnie sumienie jakiegoś kolegi z Izby Lekarskiej w W-wie, gdzie jestem traktowany jak powietrze, a przecież lekarz też ma prawa! Ostatnio 3 razy prosiłem prezesa OIL o 10-minutowe spotkanie i występowałem o mediację, ale nawet nie odpowiedziano! 

    Wieczorem trafiłem na błogosławieństwo Monstrancją kończące nabożeństwo różańcowe i z wdzięczności zostałem na ponownej Mszy Św. a później odbiłem i oprawiłem wizerunek Boga Ojca z okładki książeczki: „Bóg mówi do Swoich dzieci”...coś pięknego!

                                                                                                                                  APEL