Czekałem na natchnienie i trafiłem do kaplicy Miłosierdzia Bożego, a ponieważ było zimno usiadłem w rogu korytarza...pod wielkim obrazem Jana Pawła II przytulonego do krzyża Pana Jezusa.

   To nie było przypadkowe, bo Jan Paweł II wie o mnie, on jest, a ja dzisiaj będę prosił Go o wstawiennictwo, bo nagle napłynęły dusze zmarłych z mojej rodziny...od rodziców, dziadków z dwóch stron, moich chrzestnych i wszystkich najbardziej potrzebujących wsparcia.

    Z całego serca prosiłem Boga Ojca, aby zmazał wszystkie grzechy tych dusz, które mogły powstać z mojego powodu. Napłynęła babcia po stronie matki, która dawała mi kącik za szafą. Nie wiem z czego żyła, ale w czasie sprawności zajmowała się handlem skórami owczymi.

    Starszy kapłan właśnie mówił w kazaniu o ludzkich wysiłkach w budowaniu grobowców, sprzątaniu, paleniu lampek, a jednocześnie zapominaniu o ofiarowaniu Mszy Świętej. Szkoda, że nie wspomniał, że te dusze są i czekają na nasze wsparcie duchowe, bo nasz Bóg jest Bogiem Żywych.

    Większość ludzi lekceważy jednak spotkania z Panem Jezusem. Przybywają tylko z obowiązku (w niedzielę i naznaczone święta) i nie przystępują do Eucharystii, a żadnej duszy nic innego nie jest potrzebne.

   Wyobraź sobie, że jesteś po tamtej stronie i widzisz kult, który oddają ci bliscy, a zarazem pod krzyżem Zbawiciela leżą sztuczne kwiaty!

    W intencji dusz z mojej rodziny ofiarowałem dzisiejszą Mszę Święta z przyjęciem Ciała Pana Jezusa. Po błogosławieństwie pozostałem w kaplicy i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nie mogłem się ukoić, a wieczorem wyszedłem i w ciemności wołałem do Boga Ojca w mojej modlitwie (jest w instruktażu).

   Modlitwa będzie płynęła jeszcze następnego dnia, a dodatkowo przekażę moje poczucie wielkiego smutku na tym zesłaniu. Ja rzadko mam takie stany i poprosiłem o przyjęcie tego cierpienia w intencji zmarłych z mojej rodziny.

                                                                                                                                            APEL