Budzę się „chory”, a właśnie jest czas na ”Anioł Pański” (6.00). Dzisiaj leje i jest straszna pogoda, a od demona napływa mylące natchnienie, że z tego powodu w przychodni będzie mało pacjentów.

    Ponadto mam poczucie, że Pan Jezus oddalił się ode mnie, ale na ten moment wzrok zatrzymał jeden z tomów "Prawdziwego życia w Bogu”, który otworzył się na słowach Pana do V. Ryden, a w tym wypadku do mnie, że Zbawiciel jest szczególnie przy upadających...

   Później, po latach łaski wiary ujrzę to działanie w stosunku do własnych dzieci, które budzą naszą troskę w różnych upadkach, ponieważ szatan dysponuje nieskończonym repertuarem pokus...na każdego!

    Teraz płynie „lekarska młócka” w której przesuwają się obolałe staruszki, koklusz nawet u dorosłych, dyskopatie i „reumatyzmy”, migreny, choroba wrzodowa (sezon).

    Tak zeszło do 14.20, a przy wyjściu z przychodni rozmawiałem z rejetratorką o jej umierającym ojcu (80 l.) z wieloletnią niewydolnością oddechową...teraz nie chce jeść, słabnie i boi się śmierci.

    Zrozumiałem, że jest to intencja modlitewna dnia...tym bardziej, że kolega podał mi pismo zawodowe z art. o lekarzach i ich stosunku do śmierci. To całkowicie ateistyczny pogląd autora...bez żadnych refleksji duchowych.

     Podczas odmawiania mojej modlitwy napływały obrazy ludzi zabijanych w różnych miejscach świata, a właśnie w b. Jugosławii snajperzy strzelali do okien szpitala! Po powrocie do domu żona z przejęciem mówiła o okrutnych mordercach z USA, którzy kręcili filmy z przebiegu swoich zbrodni!

    Pojechałem na działkę i przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego zapaliłem gromnicę i zacząłem odmawiać koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz zakończyłem moją modlitwę...powtarzając 10 razy niektóre stacje drogi krzyżowej („Pan Jezus skazany na śmierć”) oraz zawołania Zbawiciela w mojej „św. Agonii”.

    Po powrocie z włączonego telewizora popłynęły słowa piosenki: „może kiedyś przestanę się bać - cała rzecz w tym, żeby żyć” z odmówieniem innych modlitw i dziękczynieniem za pokój w sercu, rodzinie, naszym Kościele i ojczyźnie. Prosiłem też o pokój na świecie, ponieważ napływały okropne wiadomości z Rwandy, Burundi i z b. Jugosławii.

    Dodatkowo podano informację, że w Holandii wszystkich przestraszonych śmiercią, którzy przebywają w hospicjum poddaje się eutanazji na życzenie!

    Pan Jezus poprosił mnie, a wyczytałem to w Jego Oczach (wizerunek z Całunu Turyńskiego), abym dzisiaj porzucił planowane „leczenie się” (kupiłem już alkohol). Nawet zostałem zalany słodyczą z Nieba...jakby Zbawiciel chciał przeciągnąć mnie na dobrą stronę, ale wstyd się przyznać, bo nie przyjąłem tego zaproszenia!

    Prawie chciało mi się płakać, ponieważ smakowała dobra kolacja z zimną wódką po której poczułem się zdrowy fizycznie. Później przepraszałem za moją słabość z odrzuceniem cierpienia zastępczego, bo dalej płynęły obrazy zbrodni.

    Popłakałem się z powodu poczucia nieskończonej dobroci Boga Ojca! Nawet w momencie przepisywania tego łzy zalewały oczy...

                                                                                                                                    APEL