Wyszedłem na ostatnią Mszę Świętą poranną, a serce zalał niewyobrażalny ból jako wynik krzyku duszy spowodowanego naszymi podziałami. Jak nigdy przeżegnałem się pod moim blokiem i ze łzami w oczach zacząłem odmawiać w tej intencji koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Przed chwilką Donald Trump zapowiedział budowę muru na granicy z Meksykiem, nasi narodowcy spalili flagę Ukrainy...odczułem podziały ludzkości, a nawet wśród chrześcijan. Później kapłan zawoła w intencji braci starszych w wierze oraz muzułmanów, aby uznali Pana Jezusa jako obiecanego Zbawiciela.

    Zrozum mnie jako wiedzącego, że wszyscy jesteśmy stworzeni przez Boga Ojca, a to oznacza, że cała ludzkość to jedna wielka rodzina. To cierpienie jest łaską, bo mam pokazany niewyobrażalny ból Najświętszego Serca naszego Deus Abba...Boga Taty.

    Jako dusza-ofiara przekazałem moje umieranie, które wystąpiło podczas wielokrotnego odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego. W tym czasie napłynęło zapytanie: czy mógłbym oddać swoje życie za ludzkość. W takich momencie życie w ciele nic nie oznacza, bo uratowanie chociaż jednej duszy sprawia wieczną chwałę. Pan Jezus uczyniłby to samo...jeszcze raz!

   Napłynął obraz piramidy podziałów ludzkości, a ja przekazałem moje cierpienie ze zgodą na oddanie życia Bogu Ojcu, bo czas płynie nieubłaganie, wiara upada, pustoszeją kościoły.

    Właśnie dzisiaj jest czytanie z Apokalipsy św. Jana z której Apostoł napisał list do wiernych w Efezie, a Słowa Boga są też kierowane do mnie: „Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść (…)”. Jest też tam ostrzeżenie, abym pamiętał skąd spadłem?

    Wyjaśnia to Ew Łk 18, 35-43 w której Pana Jezusa w pobliżu Jerycha zatrzymał niewidomy żebrak: << Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!>> Pan Jezus sprawił, że przejrzał!

    Ja byłem takim ślepym żebrakiem do początku mojego nawrócenia w 1988 roku, gdy w pokoju lekarza dyżurnego pogotowia padłem na kolana i przeżegnałem się! Tak to się zaczęło, a teraz na tej Mszy Świętej jestem jedną z trzech osób, które podejdą do Eucharystii...ja i dwie siostry zakonne.

    Po wyjściu z kościoła natknąłem się na „dyżurujących” św. Jehowy. W dyskusji przekazałem im dzisiejsze świadectwo wiary i wskazałem, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe, ponieważ prawdopodobnie będę miał intencję modlitewną za ofiary podziałów.

      << Nie uznajecie Pana Jezusa jako Syna Boga oraz Ducha Świętego jako Osoby Trójcy Świętej, nic nie mówicie o duszach ludzkich, a przez to nie ma u was modlitw za zmarłych, kultu Matki Bożej z ofiarowaniem Mszy Świętych.

    Nie wiem dlaczego ograniczacie Mądrość Bożą do kurczowego trzymania się Biblii, a Bóg Ojciec może mówić przez wszystko...nawet przez Manifest Komunistyczny, bo Szatan małpuje Boga i tworzy komunę na podobieństwo Kościoła katolickiego, ale bezbożników. Wszystko jest pokazane na ojcu ziemskim i jego dzieciach...do każdego trzeba mówić inaczej, korzystać z różnych przykładów i środków ich przekazywania.

    Właśnie wypowiedziałam imię Jezusa, a ono "patrzy" z waszej tablicy. Podobnie jest ze Światłością o którą poproszę dla was i wskazałem na zdjęcie chmury zza której wychodzi światło słoneczne.

    Nie jestem tutaj przypadkowo, ponieważ dzisiaj Pan Jezus powiedział na Mszy Świętej, że: „Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia. Poproszę w modlitwie, a zobaczycie, co się stanie. >>.

    Wskazałem im na moc modlitwy wstawienniczej oraz przyjmowanie cierpień zastępczych (patrz zapis 07.11.2009 „za służących dwóm panom”), gdzie jest opis mojego wołania za Romana Kotlińskiego, b. kapłana, późniejszego red. naczelnego „FiM”, a obecnie uwięzionego za próbę zabójstwa własnej żony.

     Podczas powrotu do domu zawołałem do Boga Ojca, aby odmienił serca kolegów lekarzy z naszego samorządu oraz najbliższej rodziny poróżnionej spadkiem po rodzicach.

    Cała modlitwa trwała jeszcze w piątek, a podczas drogi krzyżowej napłynął obraz głównego podziału świata...militarny, w którym pojawiły się osoby dwóch prezydentów: Putina i Trumpa. Ból zalał moje serce aż musiałem się zatrzymać...

                                                                                                                                         APEL