W wielkim smutku jechałem na poranną Mszę Świętą, ponieważ większa cześć ludzkości sprawia przykrość Bogu: nie chcą Jego Darów i prawie nikt nie przygotowuje się do zapowiadanego ponownego Przyjścia Pana Jezusa.

    Szczególny smutek Bogu sprawiają wierni, którzy nie przystępują do Eucharystii...nie chcą Cudu Ostatniego dającego życie wieczne. To zapowiedziała Matka Boża w Fatimie (08.08.1986) w początku mojego nawrócenia. Tak jest dzisiaj, bo Pana Jezusa opuszczono w każdym tabernakulum na świecie.

    Tą pustkę powodują także kapłani przejmujący się rzeczami całkowicie nieważnymi...zapominając, że w centrum naszej duchowości jest Eucharystia. Nawet były próby przeniesienia Pana Jezusa do naw bocznych...u nas są takie dwa Tabernakula.

    Często na Mszach Świętych żartuje się, albo szereg razy dziękuje wiernym za łaskawe przybycie na Misterium jakim jest Msza Święta, a także za posługę w ramach obowiązków (także opłacanych). Tak jest w pobliskiej kaplicy Miłosierdzia Bożego.

   Najgorsze są jednak Eucharystie świętokradzkie. To plaga, zaraza naszego Kościoła Świętego. Ja to widzę (mistyka eucharystyczna), a Matka Boża z tego powodu zalewa się łzami.

      Wielu kapłanów klepie formuły konsekracji, a jeden - na początku posługi w naszej parafii - w tym czasie wprost „ścigał się diabłem". Bardzo przykre jest też przerywanie łączności z Panem Jezusem zawołaniem: „Módlmy się”, które de facto kończy Mszę Świętą 5-10 minut wcześniej, a powinniśmy posiedzieć chwilkę w ciszy!

    W moim kościele odmalowano, co się dało, ale Ołtarz Święty i Tabernakulum...faktyczny Dom Boga na ziemi nie tknięto od początku (złota farba). Prosiłem kolegów z Izby Lekarskiej, aby zwrócili mi tylko koszty napadu na mnie (od końca roku 2007 do chwili obecnej), bo pragnę te pieniądze przeznaczyć na ten właśnie cel, ale jestem pozbawiony wszelkich praw. Psychuszka to straszna broń...

     Podczas przejazdu na Mszę Św. w bólu odmawiałem koronkę do Miłosierdzia, a później wołałem w intencji smucących Boga Ojca. Do Mszy Świętej wyszło 4 kapłanów, a do Eucharystii podeszła grupka wiernych. Tak mało ludzi żyje wiarą i wiecznością.

    Ciało Pana Jezusa ułożyło się w łódź i rozpuściło. Pozostałem po Mszy Św. i zacząłem odmawiać moją modlitwę w intencji tego dnia. W smutku napłynął obraz uczniów, którzy ostentacyjnie wypluli Eucharystię,

    Na Mszy św. o 16.30 będzie piękne czytanie fragmentu listu do Kolosan (Kol 3, 12-17), gdzie św. Paweł wskazuje jacy mamy być jako wybrańcy Boży...święci i umiłowani. Mamy serdecznie współczuć innym, być pełni cichości i pokory, znosić siebie nawzajem, przebaczać z miłością.

    W naszych sercach musi gościć pokój Chrystusowy, a wszystko musimy czynić w Imię Pana Jezusa. Pan Jezus w Ew J 15 4.5b zaleca, abyśmy trwali w Nim, bo tylko w ten sposób przyniesiemy owoc.          

    Ponownie tylko garstka przystąpiła do Eucharystii, a wszystkie ławki zajmowali znajomi i rodzina 18-latki w intencji której była ta Msza Św. Ludzie nie chcą tego daru Boga...Cudu Ostatniego.

     Całą modlitwę odmówiłem dopiero w niedzielę...na spacerze modlitewnym. Po wyjściu popłakałem się i ofiarowałem mój smutek Deus Abba, Bogu Ojcu, naszemu Tacie. Nawet krzyknąłem z zapytaniem: „Ojcze! Jak wytrzymujesz to wszyto?”, bo stało się to po oglądaniu reportażu o wojnie domowej w Sudanie.

    Tam władzę przejęła hunta arabsko-muzułmańska i chrześcijanie zostali przegonieni z południa na północ, gdzie przebywali w domach zbudowanych z tektury i gliny ze słomą, a dzieci były pozbawione uczenia się w szkołach prowadzonych przez islamistów.

   W tym czasie bogacze żyją z wynajmowania im mieszkań w mojej ojczyźnie, a prezydent Warszawy zezwoliła na wybudowanie dwóch meczetów, a w tym czasie nadal ślimaczy się budowa Świątyni Opatrzności Bożej.

    Przez 1.5 godziny chodziłem i odmawiałem moją modlitwę...chwilami wołałem z płaczem do Boga Ojca w ciszy i ciemności mojego miasteczka...

                                                                                                                   APEL