W nocy prowadziłem walkę z nieznanymi osobnikami, spałem krótko i źle, ale po przebudzeniu przed 6.00 zerwałem się na spotkanie z Panem Jezusem.

    Nie mogłem dojść do siebie z powodu sztywności mięśni, słabości oraz bólów i jeszcze w kościele wołałem do Boga Ojca jak małe dziecko: "Tato, Tatusiu, Tato"! Już dawno nie czułem się tak źle i nie byłem tak słaby. Tylko nie mów mi, że nie ma Boga, bo to oznacza sieroctwo, a ja wiem do kogo wołam w mojej słabości.

    Dzisiaj jest wspomnienie męczenników wietnamskich Andrzeja Dung-Lac i towarzyszy, których prześladowano i zamordowano w latach 1745-1862. Napłynęła bliskość mojego imiennika, którego na ponownej Mszy Św. wieczornej poproszę o wstawiennictwo, aby trafił do mojej córki, która ma pokręcony los.

     Jej odpowiedzialność jest wielka, bo ma świadectwo wiary (mojej i żony), ale jest trzymana przez kusiciela z dala od nas i od Boga, a pomaga jej w tym mocny rozum. Szatan wie, że pośrednio uderza w nasze serca.

     Zdziwiony słuchałem czytań, ponieważ Apostoł Jan opisujący śmiertelny bój duchowy nad nami z zapowiedzią zniszczenia ziemi, a to jest moja aktualna intencja z 23 listopada. Natomiast w Ew. Łk 21,20-28 Pan Jezus zapowiada swoje powtórne przyjście (Paruzję), a 22 listopada modliłem się za tych, którzy nie są gotowi na takie spotkanie.

     Podczas Eucharystii zostałem objęty przez Pana Jezusa i Jego Ciało rozpuściło się, a to zapowiedź dobra, które jest mi potrzebne, bo przyjąłem cierpienie zastępcze za chorą żonę. Ona wróciła prawie do normy, a ja miałem przykre zdarzenie z samochodem oraz trafiłem na pogodę wywołująca bóle wieńcowe, niepokój, słabości całego ciała, zaburzenia snu ze stękaniem jak u dziadka przed śmiercią!

    Siostra śpiewała ode mnie, że „być bliżej Ciebie chcę, o Boże mój”, a  ja  prosiłem Boga o dodatkową ochronę, bo większość kierujących pojazdami nie zdaje sobie sprawy z różnych zagrożeń.

    Nie planowałem Mszy Św. wieczornej, ale po edycji zapisów wielkie uniesienie zalało moje serce i to nabożeństwo przekazałem Matce Najświętszej, bo dużo wiernych nie ma świadomości czym jest Eucharystia...smucą Boga Ojca, ponieważ że ten największy dla nas dar nie jest doceniany.

     Po ponownym zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystia unosiła się w ustach w czasie powrotu do ławki, gdzie padłem na kolana i zapatrzyłem się w wizerunek MB z Fatimy, który jest  na sklepieniu naszej świątyni, a stanu mojej duszy nie można wyrazić żadnym językiem.

     Dzisiaj zostałem dwa razy wezwany na Ucztę Bożą...dwa razy!

                                                                                                                            APEL