Od kilku dni trwa zwątpienie i zniechęcenie, a mnie nic nie brakuje. Przenieś się teraz jako katolik do Syrii, gdzie nie możesz zachować obojętności w konflikcie pomiędzy siłami rządowymi, a rebeliantami.

    Ponadto wiem, że jest Bóg Ojciec i czeka na nas Wieczne Szczęście, które trudno nawet sobie wyobrazić. Jako przykład podam fakt, że naród wybrany był karmiony manną z Nieba...dla każdego miała smak jego ulubionej potrawy.

    Naszym rozumem jest to trudno ogarnąć, a wielu szczyci się swoja „mądrością” i bezbożnością, ale nie potrafią ujrzeć cudu stworzenia wszystkiego. Wg jest to niepełnosprawność intelektualna (oligofrenia), bo rozum mamy po to, aby szukać naszego Stwórcę i paść na kolana!

    Na Mszę Św. o 7.15 poszedłem pieszo w nadziei odmawiania modlitwy, ale nie mogłem odczytać intencji. W świątyni zrobiło mi się przykro, ponieważ było tylko kilka osób.

    Prorok Izajasz wołał z mocą (Iz 35, 1-10) o chwale Pana i wspaniałości naszego Boga Ojca, który Sam przychodzi, aby nas zbawić.

     „Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą /../ i język niemych wesoło krzyknie /../ trysną zdroje wód na pustyni Będzie tam droga czysta, którą nazwą Drogą Świętą /../ tamtędy pójdą wyzwoleni i odkupieni przez Pana powrócą /../”.

    Dzisiaj Pan Jezus uzdrowił sparaliżowanego, a jako lekarz dusz i ciał powiedział, że ma odpuszczone grzechy. Ten wstał, wziął swoje łoże i poszedł do domu chwaląc Boga.

    Po Eucharystii położyłem głowę na ławce i nie mogłem dojść do siebie, a w drodze powrotnej czułem wielki niesmak do tego brzydkiego świata, a bliżej „mojego” miasta, które jak nigdy stało się dla mnie obce.

    Dobrze, że w końcu mojego życia przewróciła się władza okupacyjna, która nawołuje do boju 13 grudnia poprzez wszystkie swoje pogańskie szczekaczki (TVN, „Super Stacja”, "Polsat").

    Dobrze, że wróciłem na Mszę Św. o 17.00, bo napłynęła wielka bliskość Matki Bożej do której wołałem we własnej litanii i prosiłem o podziękowanie Bogu Ojcu za wszystkie dary.

    Dziwne, bo zawsze smutna MB Częstochowska...dzisiaj uśmiechała się do mnie z wielkiego baneru. „Matko moja. Słodka Pani. Mateczko dziękuję za Twoje przytulenie”. Eucharystia odwracała się w ustach i zwinęła na brzegach jakby w koronę.

    Właśnie opracowywałem zapis z kwietnia 1994 roku, gdzie są moje słowa pasujące do dzisiejszej intencji o ocaleniu. Wówczas po przebudzeniu w środku nocy padłem na kolana z zawołaniem:

    << Ojcze mój! Pełen Miłosierdzia! Panie mojej duszy i mojego serca, każdej chwilki mojego życia...wszystkiego. Ja byłem...tym kim byłem, a Ty dałeś mi łaskę powrotu do Ciebie! Nieskończenie Dobry Ojcze. Panie! >>

    Błyskawicznie przepłynęły obrazy: Bóg Ojciec, wygnanie z Raju, Kain i Abel, zesłanie z miłości i nasze odkupienie przez Pana Jezusa, który otworzył Niebo...

    Czy Ty też masz tą świadomość? Czy myślisz kiedyś o Męce Pana Jezusa?

                                                                                                                              APEL