Św. Mikołaja

    Około 14.00 postanowiłem wyjść na spacer z nadzieją modlitwy...może za dzisiejszy dzień? Nagle moje serce zalało wielkie cierpienie, ponieważ napłynęła obecność Boga Ojca. Popłakałem się w poczuciu miłosnej rozłąki i wielkiej tęsknoty, którą w pełni ukoi dopiero powrót do Królestwa Niebieskiego.

    W płaczu zacząłem wołać: „Tato! Tatusiu! Tato! Jezu mój! Panie mojego serca i duszy, mojej wieczności. Przyjmij podziękowanie za wszystko, bo ja nie pragnę niczego oprócz służenia Tobie, Ojcze mój...dla oddawania Tobie czci i chwały. Tato! Przyjmij moje cierpienie rozłąki z Tobą”.

    Wyszedłem i zacząłem moją modlitwę, ale ból rozłąki trwał podczas poczucia obecności Deus Abba...”Tato! Tato! Tato!” Moje serce zalewał trudny do opisania ucisk w okolicy przedsercowej, a łzy płynęły z oczu. Przepłynęły czytania i przeżycia z Mszy Św. o 7.15 z Eucharystią, która ułożyła się na podniebieniu i rozpuściła w ustach. To zawsze oznacza „przytulenie” przez Boga Ojca.

    Prorok Izajasz (Iz 40, 1-11) wołał dzisiaj <<Pocieszcie, pocieszcie mój lud! /../ czas jego służby skończył się /../ nieprawość jego odpokutowana, bo odebrało z reki Pana karę w dwójnasób za wszystkie swe grzechy >>.

    Dalej prorok przekazał, że nasz Pan Bóg przyjdzie z mocą Tego, który dzierży władzę, a „Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata”.

    Psalmista w Ps 96[95] głosił chwałę naszego Taty prosto z mojego serca. Płaczę jeszcze po wielu godzinach od momentu przybycia do mnie Boga Samego, bo tak sam chciałem krzyczeć:

    „Śpiewajcie Panu, sławcie Jego imię, głoście Jego chwałę, rozgłaszajcie cuda, niech wszystko, co żyje raduje się i wykrzykuje z radością”...

   Jak Bóg Ojciec to wszystko wytrzymuje, bo ludzkość nie chce powrotu do Raju, a "Dzień Pana" jest już bliski. Ręka karząca jest powstrzymywana przez "resztkę Pana" rozrzuconą po całym świecie. Nikt nie broni Boga i Pana Jezusa na forach internetowych.

    W moim miasteczku nad rzeczką przeważa kult władzy i posiadania, kariery, a takim wiara na co dzień nie jest potrzebna. Poseł i senator z naszego rejonu nie stanęli po mojej stronie...broniącego krzyża i naszej wiary. Nie mają błogosławieństwa Boga naszego...tak potrzebnego w budowie nowej struktury ojczyzny.

    W Ew. Mt 18, 12-14 Pan Jezus wskazuje na radość pasterza z odnalezienia zagubionej owcy. Ja taką byłem, a teraz muszę wszystko odrobić. Wołam i krzyczę, ale mój głos jest blokowany, a nawet uznano, że płynie z myśli, serca i z ust chorego psychicznie. Pana Jezusa też ubrano w czerwony płaszcz, a uczynili to mieniący się władzą religijną (wg Jana Chrzciciela „plemię żmijowe”). Tak jest dotychczas.

     Z powodu tej wielkiej łaski Boga Ojca, który przyszedł do mnie o 14.00 nie mogłem dojść do siebie i pojechałem na ponowną Msze Św. o 17.00. Dobrze, że przybył spowiednik, bo chciałem ten dzień przekazać w czystości na Ręce Taty.

    Podczas podchodzenia do ponownej Eucharystii siostra śpiewała pieśń: „Pan Jezus już się zbliża...O! Szczęście niepojęte, Bóg Sam odwiedza mnie /../”. W tym momencie zrozumiałem wielką łaskę, która spotkała mnie dzisiaj po wielu dniach pustki duchowej.

   Po powrocie do domu wołałem dalej w mojej modlitwie w intencji podobnie cierpiących, na co wskazał także spowiednik zalecając odmówienie cz. różańca: „Zesłanie Ducha Świętego”. Zdziwiony stwierdziłem, że ze środka mojego bałaganu „wyciągnęła się” maleńka książeczka „Nabożeństwo do Ducha Świętego”.

    W ciszy i w ciemności wziąłem wizerunek Boga Ojca z ostatniego objawienia s. Eugenii E. Ravasio i odmawiałem „Św. Agonię” Pana Jezusa z koronką do 5-ciu Św. Ran Zbawiciela. Całowałem ten wizerunek i chwilami tuliłem do serca...

                                                                                                                              APEL