Spałem tylko 4 godziny, ale po przebudzeniu wiedziałem, że mam być na Mszy Św. o 7.15 i po drodze zapalić lampkę pod „moim” krzyżem.

    Dusza zaczęła śpiewać „Oto Jezus umiera” z powtarzaniem refrenu: „O! Grzechy ludzkie wyście to sprawiły. Pana swojego złośliwie zabiły”.

    Podczas czytania słów proroka Izajasza (Iz 54, 1-10) w moje serce wpadły słowa pocieszenia: „Nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz /../ już nie doznasz pohańbienia”. Bóg Ojciec dodał, że byłem porzucony i gnębiony na duchu, ale zostanę przygarnięty z ogromną miłością wieczystą. „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość Moja nie odstąpi od ciebie /../”.

    Powtarzałem z zadziwieniem określenia: Stworzyciel, Pan Zastępów, mój Odkupiciel...Święty Izraela, którego nazywają Bogiem całej ziem...Pan mnie wezwał...to mówi mój Bóg!

    Pocieszenie dały też słowa Ps 30[29]: „Sławie Cię, Panie, bo mnie wybawiłeś i nie pozwoliłeś mym wrogom naśmiewać się ze mnie /../ z krainy umarłych wywiodłeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu.

    Całą modlitwę odmówiłem w drodze na Mszę Św. następnego ranka, bo tuż po przebudzeniu byłem już pewny intencji tego dnia. W wielkim bólu serca zacząłem wołać do Boga Ojca w intencji szczególnie krzywdzących Pana Jezusa, a dotyczy ona tych, którzy nie są wrogami Boga i wiary lub bluźniercami, ale ludźmi dobrymi, którzy zagubili się duchowo, żyją tylko tym światem i spaczonymi celami życia.

   Przechodziłem obok zasłoniętych okien islamistów, których przywódcy pragną władzy nad światem, a szczególnie nad dziećmi Boga Objawionego. W wielkim uniesieniu duchowym odmówiłem „św. Osamotnienie Pana Jezusa” oraz „św. Rany i św. Krew” (biczowanie)...wprost byłem zjednany ze Zbawicielem.

   W tym czasie obok małego targu spotkałem ludzie czekających na dobre mleko i inne produkty...prosto od rolnika. Mnie to zabolało, bo w tym czasie w kościele trwa Misterium (Msza Św.).

    W tym stanie odczułem łaskę rozważania Męki Pańskiej i jej ofiarowania w różnych intencjach. Myślę, że nie ma zbyt wielu osób tak właśnie się modlących, a ja w tym czasie zostałem uniesiony duchowo i płynęła modlitwa zjednania z Bogiem.

    Tego nie można przekazać naszym językiem, bo duszą jesteś wówczas blisko Boga i widzisz normalnych ludzi, którym wiara nie jest potrzebna. Zarazem jest to wielkie cierpienie, bo tracisz ciało.

   Nie mogłem oderwać się od modlitwy i w wielkim uniesieniu odmawiałem drogę krzyżową, a podczas zawołań byłem z Panem Jezusem w upadkach, spotkaniu z Matką, a na końcu przy Jego obnażeniu.

    Dzisiaj zostałem objęty przez Pana Jezusa w Eucharystii, nie mogłem wstać z kolan, gdy kapłan już po 20 minutach kończył spotkanie ze Zbawicielem. Wracałem do domu i w wielkim smutku odmawiałem „św. Agonię” Pana Jezusa. Nie spodziewałem się tak wielkiego cierpienia już z samego rana.

    W TV Trwam była rozmowa o demokracji i determinizmie. Tak chciałbym tam powiedzieć, że determinizm wciska nam Przeciwnik Boga, a demokracja jest niezgodna z chrześcijaństwem, bo obowiązuje nas hierarchia...od Boga Ojca poprzez papieża i kapłanów do każdego wiernego.

    Wiele godzin smutek zalewał serce z powodu tęsknej miłości za Bogiem Ojcem, który także czeka na nasz powrót. Minęła północ, a ja zawołałem:

    << Przepraszam Cię Panie Jezu, że nie żyję jak święty, bo tylko taki człowiek jest godny przystępować do Eucharystii! Panie mój! Jak żyją ludzie bez Ciebie? Ja mam wszystko, a chce się płakać, ponieważ nie postępuję tak jak pragnę!

    Wciąż jestem oszukiwany przez Złego, a kończy się już czas tego zesłania. Panie Jezu! Proszę Cię, chroń mnie jak Swoją własność. Nie chcę Cie już smucić, bo została tylko garstka Twoich...>>. 

                                                                                                                       APEL