Po dyżurze, przed pracą w przychodni wszedłem do kościoła jako „ostatni”, a serce zalał ból, gdy padły słowa czytań (Dz 4,32-35): „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących”.

    Łzy zalały oczy podczas śpiewanego na głosy Ps 118 „Dziękujmy Panu, bo jest dobry. Jego łaska trwa na wieki. Pan jest moją mocą i pieśnią...On stał się moim Zbawcą”.

   To wszystko trafiło w moją duszę, bo w przychodni czeka na mnie ciężka praca: „Panie daj pokój w sercu i tak potrzebne na tym zesłaniu ukojenie. Niechbym zapomniał o niedolach moich i przycisnął do piersi jedyne moje dobro: Ciebie Jezu! Boże mój zlituj się nade mną i powiedz mojej duszy, że Jesteś jej Zbawieniem, a ja pobiegnę za Twym Głosem”...

    W domu wątpliwość, bo jestem umęczony po dyżurze i pracy, a napływa chęć sprzątania wielkiego bałaganu w garażu. Dodatkowo jest mi smutno z powodu wyjazdu żony, a źle znoszę rozłąki, bo ona jest zawsze w domu. Przekazałem to dodatkowe cierpienie Panu Jezusowi.

    Jak wielkie jest było moje zadziwienie, gdy podczas sprzątania w skrzynce ze starymi książkami szkolnymi znalazłem „Modlitwy Dziecka Bożego”, które otworzyły się na stronie, gdzie był Pan Jezus z Gorejącym Sercem w koronie.

    Tam też były słowa: „Bóg chce zbawić wszystkich ludzi i wziąć ich do nieba, dlatego zesłał na ziemię swego Syna, Jezusa. On stał się człowiekiem, jak my. Jezus jest naszym bratem i przyjacielem. Przez swoje życie i śmierć na krzyżu stał się naszym Zbawicielem.

    Syn Boży nauczył nas jak mamy kochać Ojca Niebieskiego. Dziękujmy często Jezusowi, że nas odkupił przez swoją krew i że daje nam życie wieczne”.

    To było wyraźnie natchnienie od Boga, bo wysprzątałem garaż, piwnicę, a nawet wokół bloku. Mimo umęczenia i bólów mięśni radość zalała serce i mam wyraźne zwolnienie z modlitw, bo nie idą odmawiane tylko „ustnie”.

    Jest mi tylko przykro, bo wciąż jestem groźny dla bezpieczeństwa państwa. Ilu ludzi gubi swoje dusze. Jednemu z takich mówię (60 lat), że „przecież widzi zmieniających się na stanowiskach...trzeba w końcu pokochać Królestwo Niebieskie”. Innemu zaleciłem, aby „wrócił naprawdę do Boga Ojca”.

   W programie telewizyjnym pokazano „maltretowanie” zestawu samochodów ciężarowych...na specjalnym torze przeszkód! Czy nie jest tak z nami, gdy pragniemy wrócić do naszej Prawdziwej Ojczyzny. Ile prób zsyła Bóg Ojciec. Jakże bada naszą wiarygodność!

    "Och, całkiem zapomniałem o moim krzyżu"...podjechałem i zapaliłem lampki. Jakże piękny jest każdy dzień mojego obecnego życia. "Dziękuje Ci, Ojcze..dziękuję”.

                                                                                                                               APEL