Wczoraj cofając samochodem nie zauważyłem, że młody człowiek zatrzymał się w poprzek pojazdów zaparkowanych. To wszystko stało się w ciągu kilku minut...ja spojrzałem na wolną ulicę, a on czekał na zwalniającego miejsce parkingowe. Podwójny błąd. Napisaliśmy oświadczenie (on miał minimalne wgniecenie brzegu błotnika, ale ja po raz trzeci odprysk na tylnej osłonie...w tym samym miejscu!).

    W świętym czasie oczekiwania na przyjście Dzieciątka Jezus nie powinno się planować niepotrzebnych spraw, a właśnie wczoraj wybrałem się na przedłużenie rejestracji samochodu, gdzie stwierdzono wyciek paliwa ze zbiornika.

   To zarazem było działanie Opatrzności Bożej, ponieważ ja mam słaby węch, a opary benzyny czuła już wcześniej żona. Nie wiem co mogło się zdarzyć, bo rejestrację miałem ważną do 11.01.2017. Wszystko będzie zreperowane dzisiaj...miałem szczęście, bo ta naprawa sprawiła, że uchroniłem żonę przed zdenerwowaniem stłuczką.

    Jakże piękne jest życie w łączności z Bogiem Ojcem z nieskończoną możliwością różnych prób, a przykładem były te dwa dni: wczorajszy "czarny" i dzisiejszy pełen radości z naprawy z piękną pogodą. Żona miała natchnienie i dała mi podwójną sumę na reperację samochodu, a nie wiedziała, że muszę dokonać wyrównania odpryśniętego lakieru pod zderzakiem.

   My, w naszych kłopotach tracimy kontakt z rzeczywistością i nie widzimy pokoju oraz tego, że mamy chleb, łóżko, nogi...nie wspominam o naszej wierze w Boga Objawionego i Kościele Świętym z Cudem Ostatnim! Teraz, gdy zacząłem kontynuować zapis w TV Trwam trafiłem na film-reportaż o losie urodzonego bez rąk i nóg, który dawał świadectwo wiary...już jako dorosły.

   Przed Mszą Św. poszedłem odebrać samochód, ale okazało się, że uszkodzenie lakieru nie jest zlikwidowane, ponieważ „nie zostawiłem kluczy”. Klucze znalazły się na dachu innego samochodu, ale był jeszcze czas na naprawę, która została dokonana w czasie mojego pobytu w kościele.

    To zarazem sprawiło, że w momencie wejścia do kościoła odczytałem intencję modlitewną tego dnia. Błyskawicznie przepłynęły obrazy:

- moja nieuwaga podczas cofania, a także kierowcy, który siedział w samochodzie ustawionym poprzecznie w celu wjechania na opróżniane miejsce...

- wierchuszka PiS-u ma modlić się w Częstochowie, ale dzieci nienarodzone dalej są zabijane w majestacie prawa!

- na niebie była „pierwsza gwiazdka”, a mnie przypomniała się nieudana próba dotarcia do stacji kosmicznej (wybuchła rakieta nośna)...strach pomyśleć, co będzie w lutym 2017 roku i co czują tam kosmonauci?

- przed rokiem lekarka laryngolog nie zajrzała mi do zapchanych przewodów słuchowych, a to powodowało szum w głowie!i

- okupowanie Sejmu RP przez opozycję, która wg koleżanki Ewy Kopacz („dr Ewuś”) nie chce żadnych premii tylko praw rządzących...naród wybrany też buntował się na pustyni, który Bóg określił jako „zgraję złych” i zaczęły ich kąsać żmije!

   W ciszy kościoła wołałem do Boga w mojej modlitwie, a Eucharystia ułożyła się ochronnie na podniebieniu. Przepływały różne przykłady ludzkich słabości od popisów w internecie do pobieranie pożyczek, kupowania na raty, a nawet chodzenia w klapkach w góry. W tych dniach w kościele koczują pragnący spowiedzi, denerwują się kapłani, a to powtarza się każdego roku.

    Wracałem pełen radości i wdzięczności Bogu za taki przebieg mojego życia. Podziękowałem też za pomoc przy naprawie tego samochodu, który służy mi także do podjeżdżania na Msze Św. i pod krzyż.

                                                                                                                                    APEL