Nie wiedziałem, że to będzie tak ciężki dzień dla ciała oraz duszy. Na Mszy św. o 6.30 z przykrością stwierdziłem, że było tylko kilka osób. Później wchodzili rożnie ludzie...jak do sklepu.

   Wszystkim szczególnie obdarowanym nie chce się wstać na spotkanie z Panem Jezusem, ale wszyscy „demokraci” będą dzisiaj protestować przeciwko postępowaniu nowej władzy.

    Eucharystia przyjęła postać „manny z Nieba”, a to oznaczało wzmocnienie mojego ciała, bo jest niekorzystna dla mnie zmiana pogody (meteoropata) oraz duszy, ponieważ już od rana będę znał tą intencję modlitewną, która sprawi mi wielki ból, a podczas późniejszej modlitwy z „umieraniem”.

   Stanie się to po przeczytaniu słów z aktualnego „Echa Medziugorja”, gdzie Matka Boża Pokoju mówi o łaskach, którymi Bóg Ojciec chce nas obdarzyć, ale serca większości Jego dzieci są zamknięte, a to oznacza życie w ciemności i brak zaznania Jego troski o każdego z nas.

   Ja wiem o tym i daję codzienne świadectwo wiary od czasu nawrócenia (1988 r.), ale moje zapraszanie na codzienną Mszę Św. nie przyniosło żadnego efektu, a proboszcz stwierdził, że nie chce „obciążać” wiernych dodatkowymi obowiązkami!

   Gdyby jeden raz zaznał Słodyczy Bożej, którą niesie Eucharystia nigdy nie powiedziałby tego! My wolimy dobra ziemskie wszelkiego rodzaju, które są tylko dodane.

    Tak się stało, że trafiłem na ponowną Mszę Św. pogrzebową mojej 101 - letniej pacjentki, a był to czas potwierdzenia intencji modlitewnej tego dnia. Wspomniano bowiem o narodzie wybranym, który trwa w odwróceniu od Boga Objawionego, nie przyjmuje dalej Pana Jezusa jako Syna Bożego, a zarazem naszego Zbawiciela.

   Tyle znaków i cudów...z ożywieniem Łazarza na oczach przedstawicieli Sanhedrynu! Na jakiego innego Zbawiciela czekają, gdy świat chyli się ku zagładzie!

   Eucharystia lekko pękła w ustach i odwróciła się, a to oznaczało przejściowe cierpienie związane z moim wołaniem do Boga, ponieważ nadal nie przyjmujemy Pana Jezusa na duchowego Króla Polski, a za to winię hierarchię naszego Kościoła Świętego.

    Podczas modlitwy przepłynęły osoby, które do końca omijają Dom Boga Prawdziwego, a nawet w czasie umierania nie wzywa się do nich kapłana. Nie chcą łask Bożych i trafiają tutaj dopiero w postaci zwłok. To wielka nieodpowiedzialność, bo śmierć zaczyna życie wieczne naszej duszy!

    Nie zlekceważ mojego świadectwa wiary, bo czyta się szybko, a to są 2-3 godziny mojej pracy + koszty utrzymania strony + przeszkody od Szatana. Zakładający stronę zrobił siebie administratorem i rozsiewał spam wiedząc o tym, że zablokuje edycję zapisów. Nie chciał też zwrócić pieniędzy, a ja zapłaciłem mu z serca...

                                                                                                                                        APEL