Dzisiaj żona ma mieć zabieg urologiczny, a ja widzę pomoc, która napływała w jej kłopocie, bo właśnie w nowej przychodni pojawiał się urolog, który w odległym gabinecie dokona tego.

    Problem z dojazdem też został usunięty, bo teraz są możliwości transportu medycznego. Pan dodatkowo sprawił, że przyspieszono o tydzień ustalony termin zabiegu.

    Na dzisiejszej Mszy Św. dotarły słowa Ps 40[30] „Przychodzę Boże, pełnić Twoją wolę, a w Ew Mk 3, 7-12 w pobliże Pana Jezusa przybyły tłumy, bo wielu uzdrowił i „wszyscy, którzy mieli jakieś choroby cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć”.

   Ja w tym czasie wołałem o pomoc dla żony, prosiłem Matkę Bożą, aby objęła ją, a św. Michała Archanioła o ochronę. Eucharystia ułożyła się ochronnie i zamieniła w „mannę z nieba”. Pozostałem po nabożeństwie i odmówiłem „św. Agonię” z koronką do Ran Pana Jezusa za ofiary polskich obozów (z dnia wczorajszego).

    W domu popłakałem się z powodu obdarowania: ciepłego mieszkania, pomocy otrzymywanej w kłopocie żony oraz z powodu łaski wiary ze świątynią, gdzie codziennie mogę przyjmować Ciało Pana Jezusa.

    Po odespaniu zaległości wzrok zatrzymała pogodna twarz MB Fatimskiej oraz uśmiechnięte oczy Pan Jezusa Króla oraz rzeźba św. Rodziny z obrazem św. Józefa...Opiekuna mojej rodziny! Świat nadprzyrodzony był na wyciągnięcie ręki. W tym momencie już byłem pewny, że mam nie jechać karetką z żoną. Dzięki temu mogłem dokonać tego zapisu.

    Nie znałem intencji, ale po wyjściu na spacer nastąpił odczyt, a wielki ból zalał serce podczas mojego wołania do Boga Ojca. Ten ból był wynikiem ujrzenia ogromu tego cierpienia, ponieważ choroby i prośby ludzi to wielki krzyż.

    Właśnie dzisiaj nasz minister zdrowia spotkał się z panią premier, a jednym z jego zadań jest skasowanie kolejek do lekarzy. Godzinna modlitwa całkowicie mnie wyczerpała, a napłynęło odczucie, że wołam nie za żonę, ale za wszystkich proszących.

    Większość błędnie woła o uzdrowienie, a pojęcie zdrowia trzeba rozpatrywać w odniesieniu do wieku. Ponadto dużo ludzi, także starszych wierzy w sprawność fizyczną, a spotkałem takich podczas modlitwy. Właśnie małżeństwo jedzie na rowerze...nie patrzą, że dzisiaj jest ślisko i można się wywrócić.

    Żona odjechała karetką, a ja czekałem na nią kończąc moją modlitwę. Takie oczekiwanie to wielkie cierpienie, a okazało się, że lekarz miał podwójną ilość pacjentów. Pomyślałem o podobnych  rodzinach czekających na ratunek ofiar lawiny skalnej i śniegowej we Włoszech oraz zabitych podczas pożaru i zawalenia się wieżowca w Teheranie.

    Ja jestem twardy, ale rani mnie teraz współcierpienie żony, bo nasza miłość jest ostatnia i chciałoby się trwać łącznie na tym zesłaniu. Wszystko skończy się szczęśliwie i jutro będziemy mieli dzień radości i podziękowania Bogu Ojcu za pomoc, a także organizatorowi przejazdu i ratownikowi medycznemu, który wykazał cierpliwość i towarzyszył żonie.

    Ktoś może pomyśleć, że to wszystko jest przypadkowe, ale zważ na opisany wcześniej kontakt wizualny z MB Fatimską, św. Józefem oraz Panem Jezusem. Nawet teraz, gdy to zapisuję mam łzy wdzięczności w oczach...

                                                                                                                         APEL