Dzisiaj rozpiera mnie radość z pragnieniem dziękczynienia Bogu Ojcu, MB Fatimskiej, Panu Jezusowi Królowi oraz Opiekunowi mojej rodziny św. Józefowi...za pomoc w chorobie żony.

   Poproś kiedyś w swojej sprawie, zawierz i zobaczysz, że - po kłopotach, które są próbą zawierzenia Bogu Ojcu - wszystko przebiegnie lepiej niż się spodziewasz. Jeżeli podejmujesz jakąś decyzję to zacznij od modlitewnego wołania, a zdziwisz się prowadzeniem.

    Ja od razu zostałem skierowany do nowej przychodni, gdzie kolega specjalista przybył pierwszy i chyba ostatni raz, bo nie spieszą się z zapłatą za zbadanych wówczas chorych łącznie z żoną.

    Po zabiegu miała mieć założony cewnik ze względu na możliwość krwawienia, ale lekarz zrezygnował z tego (musiałaby ponownie jechać dzisiaj, a jest okropna ślizgawica).

    „Dobroć naszego Taty jest nieogarniona”. Wyszedłem i wołałem w mojej modlitwie za tych, którzy dziękują za otrzymaną pomoc. Żona dodatkowo podziękowała za karetkę i pomoc ratownika medycznego. Przecież my lubimy także wyrazy wdzięczności...dlaczego nie dziękujemy za otrzymaną od Boga Ojca pomoc o którą prosiliśmy?

    Psalmista dzisiaj wołał, że „Łaska i wierność spotkają się z sobą /../ Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie dla tych, którzy Mu cześć oddają /../". Dzisiaj Pan Jezus powołał dwunastu Apostołów, ale to dalej trwa, bo my nie wybieramy Boga, ale Bóg nas...jest to Tajemnica!

   Kapłan prosił, abyśmy modlili się za nas samych, bo mamy być ofiarnymi i oddanymi Panu Bogu, a swoim życiem naśladować Chrystusa, wielkiego Kapłana...

    Eucharystia „objęła mnie”, a wówczas Ciało Pana Jezusa układa się na podniebieniu w formie parasola i zamienia się w „mannę z nieba”. Z kościoła zabrałem do samochodu babcię, która przybyła tutaj wbrew woli rodziny, bo dzisiaj jest śmiertelna ślizgawica. Trudno było zejść nawet ze schodów świątyni. Bardzo dziękowała i życzyła mi zdrowia oraz pomyślności.

    Nie wiem już co powiedzieć, bo teraz gdy to piszę wzrok zatrzymały zdania z „Agendy liturgicznej” z roku 2017!

    W religii człowiek składa Bogu ofiarę, a w chrześcijaństwie czyni to Pan Bóg. Nasza rola polega jedynie na przyjęciu tego daru i odpowiedzeniu: d z i ę k u j ę. Tym darem jest Eucharystia. Ja stale dziękuję, ale nie traktuję przyjmowania Ciała Pana Jezusa jako formy podziękowania. Tego Cudu Ostatniego nie można pojąć naszym językiem!

    Co pewien czas daję świadectwo wiary z próbami opisu, co czuje moja dusza, jak zostaje uniesiona i oddalona, wprost wyrwana z ciała fizycznego, które wówczas słabnie w różny sposób i każdy może to zauważyć u mnie po zjednaniu ze Zbawicielem.

   Nie mogę już żyć bez Komunii Świętej! To jest właściwe określenie tego cudownego połączenia naszej duszy z Bogiem Samym. Nasze ciało fizyczne jest tylko opakowaniem, które się zużywa i na nic się nie przyda.

    Z wielkim bólem serca trzeba stwierdzić, że większość chrześcijan nie chce Eucharystii...pozostają tylko rytuały i różnie rozbudowane celebracje. Zrozum teraz przykrość czynią Bogu Ojcu przez tych, którzy nie chcą daru dającego życie wieczne.

    W wielkim smutku skończyłem „św. Agonię” z koronką do Ran Pana Jezusa w intencji tego dnia, a wcześniej szczerze zapłakałem z powodu otrzymanej po prośbie pomocy od Boga Ojca. Uwierz mi i proś w każdej sprawie.

    Nawet prowadzenie mojego dziennika duchowego jest czynione na bieżąco...po zawołaniu do Ducha Świętego! Jest to wynik łatwiejszego odczytywania intencji modlitewnych, a także chęci opracowywania zapisów dokonanych po nawróceniu...

                                                                                                                                   APEL