Bardzo ciężki i słaby jest człowiek z rana. Z wielkim trudem wstałem, a nagle napłynęła chęć do pracy. Na chwilkę otworzyłem „Dialog”, gdzie jest przestroga przed pocieszeniami, które może powodować diabeł!
Pojawiają się wówczas różne widzenia, wewnętrzne pociechy, a to zwykła ułuda. Pocieszenie idące od Boga łączy się z chęcią natychmiastowego czynienia dobra, przenika serca, staniesz się wówczas dobry i łagodny, bo wiesz, że działasz w Imię Jezusa!
Dziwne, bo dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (26.01.2017) czytałem art. „Od spirytyzmu do Spirytus Sanctus”. To życiorys bł. Bartola Longa ur. w 1841 r. w rodzinie włoskiej. Młody Bartolo dał się zwieść popularnemu wówczas spirytyzmowi, nowej, oświeconej religii, która była zalążkiem New Age.
Na seansach spirytystycznych dochodzono - poprzez wypytywanie duchów - tajemnic świata nadprzyrodzonego. Tak doszedł do wąskiego kręgu czcicieli szatana i został wyświecony na jego kapłana. Opatrzność Boża odwróciła jego los.
-
Jeżeli pani jest wierząca, to musi pani być pewna i tą pewność głosić! Nie wolno wahać się i mówić: „coś tam jest”, bo ja odbieram to, że „coś z Jezusem jest”. Niech mi pani wierzy: „Jezus Jest i to wystarczy”!
-
Część ludzi to chrześcijanie niepraktykujący, a wg mnie niewierzący i tak jak Żydzi czekają na jakiś znak, na nadejście Mesjasza. Nie będzie już innego Zbawiciela...
Około 14.00 wstąpiłem do domu, chwila odpoczynku...przycisnąłem dłonie do twarzy, bo znalazłem się w miejscu biczowania Pana Jezusa! W myślach widziałem dwóch ludzi, którzy uderzali sprawnie i celne rzemieniami zakończonymi metalowymi końcówkami.
Jak można to wytrzymać? „Jezu mój, Jezu!”. Ja chcę być sam na Sam z Panem Jezusem, a tu dzwonek, wchodzi zdenerwowana żona, bo „córka znowu nie była w szkole” i zbliża się godzina mojego dyżuru w pogotowiu.
W tym smutku i tęsknocie wchodzę do wspólnego pokoju lekarskiego, gdzie kolega przeklina podczas przyszywania guzika do fartucha.
- Nie klnij proszę, czy wiesz po co masz język?..mówię wolno i spokojnie.
- Do jedzenia...odpowiada.
- Nie, do chwalenia Boga...od rana do wieczora.
- Ty, to też...przecież mam wolną wolę!
- To prawda, ale wolną wole masz po to, aby czynić wszystko podobające się Bogu!
Mój stan trwał około dwóch godzin, a teraz wiem, że w kościele jest droga krzyżowa, a ja nie mogę w niej uczestniczyć. W tym czasie odmawiałem rozważania z książeczki „Do Ciebie wołam Panie”. Przez ułamek sekundy poczułem w sercu ciężar krzyża Pana Jezusa, a w oczach zakręciły się łzy. "Widziałem" też Weronikę i płaczące niewiasty.
Na wyjeździe zacząłem moją modlitwę płynie i było mi tak dobrze z Bogiem. Mijamy pijanego z koszulą na wierzchu i dwóch podobnych prowadzących się. Trafiła się też pijana kobieta z dwoma mężczyznami. Tak mi przykro, że ludzie nic nie wiedzą o Panu Jezusie i nie szanują dzisiejszego dnia.
Nie potępiam ich, bo sam taki byłem i jeszcze nieraz sromotnie upadnę. Dzisiaj poszczę, nie mam nic na kolację, a pacjent dał mi całą torbę jabłek. Trafiłem też do ważnego urzędnika, a jako chory każdy jest malutki. Tacy staniemy przed Bogiem, bo tam nie liczy się nasza władza i posiadanie.
W książce ambulatoryjnej znalazłem 5 tys. ale nie wiem dla kogo były te pieniądze: czy dla mnie czy dla kolegi? Sam zobacz jak trudno zostać świętym!
APEL