Trzeba wstawać i chwalić Boga!...mówię do współdyżuranta. Zaczynam pracę wcześniej z radością w sercu. Zgłosiła się babcia 91 lat...u której byłem w śnie o typu eksterioryzacji. Widziałem stare łóżko z drewnianym bokiem i siennikiem.
- Na takim łóżku pospałby człowiek!
- Tak, ale zajęte...odpowiedziała w śnie!
Wspólnie śmiejemy się z tego zdarzenia, a staruszka jest pierwszy raz w życiu u lekarza! Ma sprawny umysł, dobry słuch i wzrok...
- Pani może uczyć w szkołach historii!
Teraz opowiada o potrawach w poście. W tamtych czasach to była kapusta i jej sok, ryby, śledzie, olej, chleb, a mleko piły tylko dzieci do 4 roku życia!
Czas odpoczynku. Pracujemy z żoną na działce...radość trwała do momentu zasadzenia przeze mnie ziemniaków...na świeżo posianej marchewce. Krzyk, szum. Nic się nie odzywam, bo to jest tylko śmieszne.
W domu dalej układam modlitwę na czas Eucharystii i z powodu pięknych zdań nie mogę spać. Wówczas nie wiedziałem, że to będzie moja łaska (mistyka eucharystyczna). Płynie piękny śpiew, a moja myśl pobiegła do Jezusa, do Jego Świętego dzieła. U Ojca Pio znalazłem określenie, że jest to „wzajemne przenikanie serc”.
Jezus pokazał, że człowiek składa się z dwóch części: fizycznej i duchowej. Ja stwierdziłem, że moja część fizyczna śpi, a część duchowa nawet modli się. O część fizyczną nie wolno zbytnio się martwić! Trzeba żyć danym dniem i mieć małe potrzeby.
Człowiek, który uwierzy, że ma część stałą (duszę) musi dążyć do Królestwa Niebieskiego. To nie jest łatwe, bo trzeba prowadzić życie święte, odrzucić świat i jego uciechy, modlić się, pokutować i znosić wszystko...na końcu odrzucić wolę własną. Śmierć nic nie oznacza - smutek jest zarazem radością, bo jest to moment powrotu do Boga.
Tak rozmyślałem i nadszedł wielki smutek: „Jezu, Jezu, Jezu...dlaczego ludzie tego nie widzą?".
APEL