Przez kwadrans walczyłem o wyjście na Mszę Św. poranną, bo siedziałem do 2.00 w nocy. Ja wiem, że jest to grafomaństwo, ale chodzi o wykazanie, że nawet z taką łaską wiary nie zrywam się do kościoła z radością skowronka!

   Mój Anioł przypomniał, że „nowy tydzień trzeba zacząć z Bogiem”, bo poprzedni był pełen napięć, kłopotów i zakończył się stratą czasu, który dla mnie jest na wagę złota (zepsułem połączenie z drukarką i nie mogłem dojść przyczyny „złego parametru” i „braku sterownika”).

    Dzisiaj na Mszy Św. kapłani intonowali moje ulubione pieśni wielbiące Boga Ojca i Pana Jezusa:

- „Kiedy ranne wstają zorze /../ Tobie śpiewa żywioł wszelki bądź pochwalon Boże wielki”

- „Wielbię Ciebie”

- „Cóż Ci Jezu damy za Twych łask strumienie”...

- „Pobłogosław Jezu drogi tych, co Serce Twe kochają”...

    Bardzo piękny był też piękny Ps 98[97] „Śpiewajmy Panu, bo uczynił cuda /../ Wołaj z radości na część Pana, cała ziemio, cieszcie się, weselcie i grajcie. /../ na oczach Pana, Króla, się radujcie”.

    Wzrok zatrzymał wizerunek Ducha Świętego, a Pan Jezus wskazał, że nie ma przebaczenia za bluźnierstwo przeciwko tej Osobie Trójcy Świętej. Taki winien jest grzechu wiecznego!

   „Panie Jezu! Ojcze mój i Duchu Święty...jak mam wyrazić moją wdzięczność za bezmiar łask, które nie mieszczą się nawet w mojej wyobraźni. Dziękuję Ojcze za Twoją Dobroć...Tobie, Panie Jezu za to, że Jesteś...Duchowi Świętemu za pomoc w prowadzeniu dziennika, a Św. Michałowi Archaniołowi za ochronę. Matko Boża bądź dalej z nami”.

   To wyrwało się z serca w kościele, a teraz mam łzy w oczach, gdy to piszę: „Boże mój, Ciebie pragnie moja dusza, a ciało tęskni za Tobą”...

    Po zakończeniu Mszy Św. wzrok zatrzymał wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego...na tle promieniującego krzyża. To feretron i nie wiadomo jaka jest jego historia, bo chciałbym wiedzieć, kto namalował tak pięknego Zbawiciela.

   Przeszedłem na drugą stronę kościoła z zamiarem pocałowania Zbawiciela, ale w odległej ławce siedziała znajoma. W domu zastałem uśmiechniętego Pana Jezusa z Sercem w koronie i pocałowałem w podziękowaniu, a także Pana Jezusa z Całunu.

   Wyszedłem, bo chciałem skończyć modlitwę za dzień babci i dziadka, a później za kapłanów, którzy w Kościele Świętym - jak na rozkaz - milczą, a przez to lekceważą Przeciwnika Boga, a przecież w Ewangelii jest przekazywane kuszenie Samego Pana Jezusa.

    Jakby w dalszym podziękowaniu, w ręku znalazła się książeczka: „Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci”, gdzie Deus Abba wspomniał tam o mnie: „Wiem, że są tacy, którzy potrafią wznieść się całkowicie od Mojego Syna do Mnie, ale jest ich bardzo niewielu”.

   Ten dzień duchowy (nie odpowiada naszej dobie) będzie trwał jeszcze następnego ranka, gdy siostra zaśpiewa o Bogu Ojcu i moim szczęśliwym losie, a później w zapisie z dn. 24.02.2002 padają słowa (Ps 33/32): „Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, na tych, którzy czekają na Jego łaskę, aby ocalił ich od śmierci /../ On jest nasza pomocą i tarczą /../”...

    Tak jest naprawę, bo Omnipotens Pater (Bóg Wszechmogący) jest przy każdym z nas, ale na świecie przeważa bałwochwalstwo i pogaństwo, a ludzkość pędzi na oślep ku piekielnej otchłani. Modlę się za tych braci i siostry z codziennym ofiarowaniem jednej lub dwóch Mszy Św.!

                                                                                                                                      APEL